niedziela, 3 marca 2019

"Urzędnik" Sławek Michorzewski

Takie historie jak "Urzędnik" albo się kocha albo nienawidzi. Książka ma specyficzny klimat i humor więc na pewno nie wszystkim przypadnie do gustu. Trzeba się w nią wczuć i pójść z prądem wielu zaskakujących, niefortunnych, zabawnych i absurdalnych wydarzeń, których jest w niej dość sporo. Bohaterów też nie jest mało, a każda strona przynosi coraz to nowsze sytuacje. 



Jednym z głównych bohaterów jest Marian Sopel - urzędnik skarbowy, wredny, chamski i  bezlitosny w egzekwowaniu od podatników wymaganych płatności. Jest też gangster Jajo, małżeństwo Gołębiów, komisarz Bzichot i kilka innych barwnych postaci. Jeśli dodamy do tego hodowlę pcheł i kleszczy, święte choinki z Madagaskaru, napad na muzeum, porwania, pościgi, policyjne śledztwa i wiele innych nietypowych scen, a to wszystko będzie okraszone dużą dawką humoru, zaskakujących zwrotów akcji oraz absurdalnych i nietypowych zbiegów okoliczności, to mamy do czynienia z udaną komedią kryminalną. Fani tego typu gatunku będą zadowoleni. 

Mi książka kojarzy się z filmowymi polskimi komediami kryminalnymi. Czytając tę książkę dziwiłam się, jak autor potrafił wymyślić tyle pokręconych wydarzeń i samemu się w nich nie pogubić.  Jednak, jak widać, udało mu się to zrobić w sposób przystępny i inteligentny.

„Prawie mi serce stanęło! E, co ja gadam…? - […] - Przecież ja nie mam serca, tylko pompę przetaczającą płyn ustrojowy”
"Wszyscy Polacy to bydlaki. U każdego można znaleźć coś, o co można się zaczepić, i później go zdeptać."

www.czytampierwszy.pl

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz