niedziela, 29 grudnia 2019

"Drive" Kate Stewart

Główną bohaterką powieści jest Stella. Dziewczyna to chodząca petarda: ma dużo ikry, jest wygadana, przebojowa i żyje z wielką pasją do muzyki, a szczególnie do pisania o niej. Tymczasowo mieszka u swojej starszej siostry Paige i jej chłopaka Neila. Szuka pracy, ale też swojej życiowej ścieżki. Pewnego dnia poznaje przyjaciela Paige, Reida, perkusistę lokalnego zespołu. Oboje nie wzbudzają w sobie zbyt wielkiej sympatii, jednak z czasem, Stella dostrzega w Reidzie rzeczy, które coraz bardziej jej się w nim podobają. Swoim wyparzonym językiem i ciekawskim charakterem w końcu zjednuje go do siebie. Tak zaczyna się ich związek. Niestety obecna życiowa sytuacja Reida nie jest wesoła. Zmaga się on nie tylko z toksycznymi rodzicami, ale też brakiem wiary w samego siebie. Jego mroczna strona i demony, które w sobie dusi sprawiają, że rezygnuje ze związku ze Stellą i wyjeżdża do rodzinnego miasta, całkowicie łamiąc tym serce Stelli.


Dziewczyna jest w rozsypce, jednak próbuje się ogarnąć i zapomnieć o miłości do Reida. Rozpoczyna pracę w lokalnej prasie, której szefem jest Nate. Jest on zupełnym przeciwieństwem Reida i od kilku miesięcy, kiedy to Stella złożyła u niego CV, ciągle o niej myśli. Chce być ze Stellą, z czym zupełnie się nie kryje. Daje jej jednak czas i przestrzeń, aby uporała się ze złamanym sercem. Stella czuje się przy nim bezpiecznie i oddaje mu swoje serce. W końcu zaczynają tworzyć swoją własną historię. Jednak miłość, o której Stella tak bardzo nie chce myśleć, nie daje o sobie zapomnieć. W ciągu kilku lat kilkukrotnie wpada na Reida. Te spotkania są bardzo emocjonalne i robią bałagan w głowie i sercu dziewczyny. Reid w końcu chce zawalczyć o Stellę, jednak ona sama nie chce rezygnować z Nata, który wiele dla niej znaczy.

Historia opisana w "Drive" może wydawać się lekka i niezobowiązująca i taka też po części jest. Mogłaby okazać się kiepska i banalna, na szczęście autorka wykazała się sprytem i stworzyła coś fajnego. Nie jest to słodka i mdła miłosna opowiastka. Miłość Stelli do dwóch facetów, którzy są niczym ogień i woda, została przedstawiona w atrakcyjny sposób. Pokazuje, że można kochać równie mocno dwie osoby, a miłosne wybory nie zawsze są łatwe i czasami trzeba zrezygnować z kogoś, kogo bardzo kochamy, na rzecz drugiej osoby. Każda z postaci jest świetnie wykreowana i każdą z nich równie mocno polubiłam. Stella to chodząca petarda, a Reid i Nate są całkowicie od siebie różni, ale każdy ma w sobie siłę przyciągania. Dialogi są zabawne, ale też jest trochę trudnych i chwytających za serce rozmów. Nie mogę też pominąć motywu muzycznego, który fajnie się tu wkomponował. Fabuła książki rozkręca się coraz bardziej z każdym przeczytanym rozdziałem. Ostatnie kilkadziesiąt stron to już emocjonalny rollercoster, wzruszający i wyciskający łzy.

sobota, 14 grudnia 2019

"Dziecko znikąd" Christian White

Bohaterką powieści jest Kimberly Leamy, trzydziestoletnia fotografka mieszkająca w Melbourne w Australii. Pewnego dnia w kawiarni przysiada się do niej tajemniczy Amerykanin, który twierdzi, że kobieta jest zaginioną w niewielkim amerykańskim miasteczku 28 lat temu dziewczynką Sammy Went. Kim nie wierzy mu, jednak podobieństwo do zaginionej dziewczynki ze zdjęcia nie pozwala jej zapomnieć o dziwnej sprawie. Ciekawość bierze nad nią górę i Kim zaczyna szukać dokładniejszych informacji o tajemniczym zniknięciu Sammy. Niedługo okazuje się, że Amerykanin to Stuart Went, brat Sammy. Namawia ją na podróż do Stanów i rozwiązanie zagadki jej porwania.


Cała historia jest głęboko powiązana z religią, a konkretniej z wyznawcami Kościoła Wewnętrznej Światłości, czyli zielonoświątkowcami. Znaczna większość społeczeństwa Manson, miasteczka, w którym urodziła się Sammy, była właśnie tego wyznania. Ich podejście do wiary było bardzo poważne, a często nawet wychodziło poza granice zdrowego rozsądku. Poskramianie jadowitych węży, całkowite zaufanie i oddanie się swojemu kościołowi, przeprogramowywanie oraz egzorcyzmy, to nieodłączne elementy wyznawców tej wiary. Rozpoczynając prywatne śledztwo Kim i Stuart wkraczają na niebezpieczny teren małomiasteczkowych przekonań i uprzedzeń.

Fabuła powieści z każdą stroną robi się coraz ciekawsza. Narracja prowadzona jest dwutorowo. Raz prowadzi ją Kimberly w czasie teraźniejszym, a raz jesteśmy świadkami wydarzeń z przeszłości i momentu jej porwania. Poznajemy bliżej rodzinę Sammy, jej sąsiadów i innych mieszkańców Manson. To sprawia, że czytelnik ma świetny wgląd we wszystkie wydarzenia i może z bliska towarzyszyć wszystkim bohaterom powieści.  W książce znajdziemy tajemnice, dramaty, uprzedzenia, nieszczęśliwą miłość, obsesję wiary i nietolerancję, czyli wiele przywar spotykanych w małych miastach. Autor świetnie pokazał, że czasami granica pomiędzy głęboką wiarą, a groźnym fanatyzmem jest bardzo cienka.

"Dziecko znikąd" uważam za bardzo udany debiut literacki. Jest tu trochę mrocznie i niepokojąco, a pod koniec też i niebezpiecznie. Bardzo dobrze nakreślono postaci zróżnicowanych bohaterów. Autor kilka razy mylił mi tropy, co spowodowało zaskakujące zakończenie. Ten thriller psychologiczny jak najbardziej spełnił moje oczekiwania.

Książkę otrzymałam z Klubu Recenzenta nakanapie.pl dzięki uprzejmości Wydawnictwa Czarna Owca.

czwartek, 12 grudnia 2019

"Toksyczni" Tomasz Duszyński

W „Toksycznych" mamy do czynienia z dwoma zupełnie różnymi bohaterami. Pierwszy z nich to Ultras, mało znaczący gangster, który wykonuje robotę na zlecenie swojego bossa Długiego. Wymusza haracze, trochę handluje prochami, wyrównuje rachunki pięściami. A bić to on się potrafi, bo ustawki nie są mu obce. Wcześniej mieszkał w Krakowie, jednak pewna sytuacja zmusiła go do ucieczki i znalezienia miejscówki we Wrocławiu. Jakoś odnalazł się w nowym miejscu, jednak pech wyraźnie go polubił. Łatwa i szybka transakcja, w której brał udział, znacznie się komplikuje. Dziewczyna go rzuca, a do tego stara niedokończona sprawa zaczyna się o siebie upominać.


Drugim bohaterem jest Nowicki, emerytowany policjant, któremu ciężko odnaleźć się w codziennym spokojnym życiu. Jego dobry przyjaciel, prokurator Wilczyński, przed swoją śmiercią wymusza na nim obietnicę zniszczenia pewnych ważnych dokumentów. Okazuje się, że dokumenty zaginęły. Dziwnym trafem niedaleko domku letniskowego, w którym miały one być, z pobliskiego jeziora policja wyławia auto z trzema trupami w środku. Nowicki chcąc nie chcąc angażuje się w sprawę.

Z początku powieść może okazać się nieco chaotyczna. Mamy tu dwóch różnych bohaterów z zupełnie różnych światów. Dzieli ich praktycznie wszystko i to odczuwa się w języku jakim się posługują. Na przemian widzimy w akcji obu bohaterów i to jest zabieg, który bardzo lubię. Ich losy w mniejszych i większych przypadkach zaczynają się coraz częściej przecinać. W pewnym momencie mają nawet taki sam cel.

Fabuła powieści jest ciekawa i wciągająca. Możemy przyjrzeć się tu bliżej funkcjonowaniu miejskiego gangu, a także skorumpowanych policjantów i układów pomiędzy nimi. Są tu nawet akcenty kibolskie więc widać, że autor postarał się doprecyzować opisywaną historię. Dzięki temu powieść wydaje się być bardzo realistyczna i czyta się ją z zainteresowaniem. 

Książkę odebrałam za punkty w portalu Czytam Pierwszy. 

środa, 11 grudnia 2019

"Syn terrorysty" Zak Ebrahim

„Syn terrorysty” to autobiograficzna historia Zaka Ebrahima. Jest on synem Egipcjanina i Amerykanki. Jego ojciec, który był spokojnym, kochającym i oddanym rodzinie mężczyzną, w 1990 roku śmiertelnie zranił rabina Me'ira Kahanego, założyciela Żydowskiej Ligi Obrony. To wydarzenie na zawsze odmieniło los Zaka i całej jego rodziny. Gdy jego ojciec dopuścił się zamachu, Zak miał 7 lat. Jako dziecko w ogóle nie rozumiał postępowania swojego taty. Przez niego on, jego mama i rodzeństwo musieli nieustannie się przeprowadzać i ukrywać swoją tożsamość przed innymi. Beztroskie i szczęśliwe dzieciństwo zamieniło się w ciągłą ucieczkę. Przejawy agresji i dyskryminacji płynące od reszty społeczeństwa stały się dla nich chlebem powszednim.


Autor w szczerym stylu zwierza się ze swoich najlepszych i najgorszych wspomnień z dzieciństwa i okresu dojrzewania. Próbuje zrozumieć postępowanie ojca, który przecież kiedyś był wzorowym ojcem i mężem, a z biegiem czasu jego podejście do Ameryki zaczęło przybierać groźną i niebezpieczną formę. Zak w końcu dostrzega, że ojciec od małego wpajał mu nienawiść i idee fanatyzmu. Nawet będąc w więzieniu chciał mieć wpływ na przekonania syna. Na szczęście Zakowi udało się uchronić przed radykalnymi poglądami ojca i nie stał się taką samą osobą. Od zawsze był daleki od przemocy i nietolerancji, na co z pewnością miały wpływ wydarzenia z dzieciństwa. Za wszelką cenę chciał być dobry, uczciwy, tolerancyjny. Swoją historią udowadnia, że każdy ma wybór i to od nas samych zależy, jaką ścieżką podążymy. Czy będzie to droga tolerancji czy nienawiści? Wybór należy do Was.

Za możliwość przeczytania tej książki dziękuję Wydawnictwu Relacja.

poniedziałek, 2 grudnia 2019

"Nigdy więcej" Anna Zamojska

„Nigdy więcej” to opis tragicznych doświadczeń autorki sprzed kilku lat. Gdy miała czternaście lat rozpoczął się jej koszmar. Znany, lubiany i zaprzyjaźniony z jej rodziną ksiądz zaczął ją molestować. Początkowo nie posuwał się zbyt daleko, jednak krok po kroku manipulował nią tak, aby w końcu doprowadzić do najgorszego. Dziewczyna była przez niego regularnie upokarzana, krzywdzona, wykorzystywana i gwałcona. Nikomu o tym nie powiedziała, co pokazuje, jakim zaufaniem darzyła księdza i jak wielki strach przed nim czuła. Po kilku latach horroru jej stan psychiczny był na granicy wytrzymałości. Słabe wyniki w nauce, brak porozumienia z rodziną, poczucie bezsilności i beznadziei, doprowadziły ją do załamania psychicznego i próby samobójczej. Kiedy w końcu bohaterka zdecydowała się na wyjawienie prawdy, spadł z jej serca ogromny ciężar. Pozbyła się niewyobrażalnie okropnej tajemnicy. Dzięki temu mogła zacząć walczyć o swoje życie, które zostało doszczętnie zdeptane.


Ta historia jest bardzo trudna, okropna, tragiczna, brutalna. To nie jest coś, co czyta się łatwo, szybko i przyjemnie. Szczerze mówiąc wolałabym jej nie czytać, bo nóż mi się w kieszeni otwierał, gdy czytałam opisane przez autorkę wydarzenia. Ale takie książki trzeba czytać i trzeba głośno mówić o tego typu bestialstwie, jakim jest molestowanie dzieci przez osoby duchowne. Wyobrażam sobie, jak musiało być trudno autorce wracać pamięcią do tych okropnych lat i spisywać swoje wspomnienia na kartkach tej książki. A dojście do siebie po czymś takim, to już w ogóle inna bajka.

Najgorsze w tym wszystkim jest to, że sytuacje, które dosięgły autorkę, przytrafiały się też innym dzieciom, nadal przytrafiają i będą przytrafiać. To takie niesprawiedliwe, że osoby głęboko wierzące, ufające ludziom głoszącym słowo Boże, są przez nich w tak brudny sposób doświadczane. W głowie mi się to nie mieści.

Książkę odebrałam za punkty w portalu Czytam Pierwszy.