niedziela, 29 grudnia 2019

"Drive" Kate Stewart

Główną bohaterką powieści jest Stella. Dziewczyna to chodząca petarda: ma dużo ikry, jest wygadana, przebojowa i żyje z wielką pasją do muzyki, a szczególnie do pisania o niej. Tymczasowo mieszka u swojej starszej siostry Paige i jej chłopaka Neila. Szuka pracy, ale też swojej życiowej ścieżki. Pewnego dnia poznaje przyjaciela Paige, Reida, perkusistę lokalnego zespołu. Oboje nie wzbudzają w sobie zbyt wielkiej sympatii, jednak z czasem, Stella dostrzega w Reidzie rzeczy, które coraz bardziej jej się w nim podobają. Swoim wyparzonym językiem i ciekawskim charakterem w końcu zjednuje go do siebie. Tak zaczyna się ich związek. Niestety obecna życiowa sytuacja Reida nie jest wesoła. Zmaga się on nie tylko z toksycznymi rodzicami, ale też brakiem wiary w samego siebie. Jego mroczna strona i demony, które w sobie dusi sprawiają, że rezygnuje ze związku ze Stellą i wyjeżdża do rodzinnego miasta, całkowicie łamiąc tym serce Stelli.


Dziewczyna jest w rozsypce, jednak próbuje się ogarnąć i zapomnieć o miłości do Reida. Rozpoczyna pracę w lokalnej prasie, której szefem jest Nate. Jest on zupełnym przeciwieństwem Reida i od kilku miesięcy, kiedy to Stella złożyła u niego CV, ciągle o niej myśli. Chce być ze Stellą, z czym zupełnie się nie kryje. Daje jej jednak czas i przestrzeń, aby uporała się ze złamanym sercem. Stella czuje się przy nim bezpiecznie i oddaje mu swoje serce. W końcu zaczynają tworzyć swoją własną historię. Jednak miłość, o której Stella tak bardzo nie chce myśleć, nie daje o sobie zapomnieć. W ciągu kilku lat kilkukrotnie wpada na Reida. Te spotkania są bardzo emocjonalne i robią bałagan w głowie i sercu dziewczyny. Reid w końcu chce zawalczyć o Stellę, jednak ona sama nie chce rezygnować z Nata, który wiele dla niej znaczy.

Historia opisana w "Drive" może wydawać się lekka i niezobowiązująca i taka też po części jest. Mogłaby okazać się kiepska i banalna, na szczęście autorka wykazała się sprytem i stworzyła coś fajnego. Nie jest to słodka i mdła miłosna opowiastka. Miłość Stelli do dwóch facetów, którzy są niczym ogień i woda, została przedstawiona w atrakcyjny sposób. Pokazuje, że można kochać równie mocno dwie osoby, a miłosne wybory nie zawsze są łatwe i czasami trzeba zrezygnować z kogoś, kogo bardzo kochamy, na rzecz drugiej osoby. Każda z postaci jest świetnie wykreowana i każdą z nich równie mocno polubiłam. Stella to chodząca petarda, a Reid i Nate są całkowicie od siebie różni, ale każdy ma w sobie siłę przyciągania. Dialogi są zabawne, ale też jest trochę trudnych i chwytających za serce rozmów. Nie mogę też pominąć motywu muzycznego, który fajnie się tu wkomponował. Fabuła książki rozkręca się coraz bardziej z każdym przeczytanym rozdziałem. Ostatnie kilkadziesiąt stron to już emocjonalny rollercoster, wzruszający i wyciskający łzy.

sobota, 14 grudnia 2019

"Dziecko znikąd" Christian White

Bohaterką powieści jest Kimberly Leamy, trzydziestoletnia fotografka mieszkająca w Melbourne w Australii. Pewnego dnia w kawiarni przysiada się do niej tajemniczy Amerykanin, który twierdzi, że kobieta jest zaginioną w niewielkim amerykańskim miasteczku 28 lat temu dziewczynką Sammy Went. Kim nie wierzy mu, jednak podobieństwo do zaginionej dziewczynki ze zdjęcia nie pozwala jej zapomnieć o dziwnej sprawie. Ciekawość bierze nad nią górę i Kim zaczyna szukać dokładniejszych informacji o tajemniczym zniknięciu Sammy. Niedługo okazuje się, że Amerykanin to Stuart Went, brat Sammy. Namawia ją na podróż do Stanów i rozwiązanie zagadki jej porwania.


Cała historia jest głęboko powiązana z religią, a konkretniej z wyznawcami Kościoła Wewnętrznej Światłości, czyli zielonoświątkowcami. Znaczna większość społeczeństwa Manson, miasteczka, w którym urodziła się Sammy, była właśnie tego wyznania. Ich podejście do wiary było bardzo poważne, a często nawet wychodziło poza granice zdrowego rozsądku. Poskramianie jadowitych węży, całkowite zaufanie i oddanie się swojemu kościołowi, przeprogramowywanie oraz egzorcyzmy, to nieodłączne elementy wyznawców tej wiary. Rozpoczynając prywatne śledztwo Kim i Stuart wkraczają na niebezpieczny teren małomiasteczkowych przekonań i uprzedzeń.

Fabuła powieści z każdą stroną robi się coraz ciekawsza. Narracja prowadzona jest dwutorowo. Raz prowadzi ją Kimberly w czasie teraźniejszym, a raz jesteśmy świadkami wydarzeń z przeszłości i momentu jej porwania. Poznajemy bliżej rodzinę Sammy, jej sąsiadów i innych mieszkańców Manson. To sprawia, że czytelnik ma świetny wgląd we wszystkie wydarzenia i może z bliska towarzyszyć wszystkim bohaterom powieści.  W książce znajdziemy tajemnice, dramaty, uprzedzenia, nieszczęśliwą miłość, obsesję wiary i nietolerancję, czyli wiele przywar spotykanych w małych miastach. Autor świetnie pokazał, że czasami granica pomiędzy głęboką wiarą, a groźnym fanatyzmem jest bardzo cienka.

"Dziecko znikąd" uważam za bardzo udany debiut literacki. Jest tu trochę mrocznie i niepokojąco, a pod koniec też i niebezpiecznie. Bardzo dobrze nakreślono postaci zróżnicowanych bohaterów. Autor kilka razy mylił mi tropy, co spowodowało zaskakujące zakończenie. Ten thriller psychologiczny jak najbardziej spełnił moje oczekiwania.

Książkę otrzymałam z Klubu Recenzenta nakanapie.pl dzięki uprzejmości Wydawnictwa Czarna Owca.

czwartek, 12 grudnia 2019

"Toksyczni" Tomasz Duszyński

W „Toksycznych" mamy do czynienia z dwoma zupełnie różnymi bohaterami. Pierwszy z nich to Ultras, mało znaczący gangster, który wykonuje robotę na zlecenie swojego bossa Długiego. Wymusza haracze, trochę handluje prochami, wyrównuje rachunki pięściami. A bić to on się potrafi, bo ustawki nie są mu obce. Wcześniej mieszkał w Krakowie, jednak pewna sytuacja zmusiła go do ucieczki i znalezienia miejscówki we Wrocławiu. Jakoś odnalazł się w nowym miejscu, jednak pech wyraźnie go polubił. Łatwa i szybka transakcja, w której brał udział, znacznie się komplikuje. Dziewczyna go rzuca, a do tego stara niedokończona sprawa zaczyna się o siebie upominać.


Drugim bohaterem jest Nowicki, emerytowany policjant, któremu ciężko odnaleźć się w codziennym spokojnym życiu. Jego dobry przyjaciel, prokurator Wilczyński, przed swoją śmiercią wymusza na nim obietnicę zniszczenia pewnych ważnych dokumentów. Okazuje się, że dokumenty zaginęły. Dziwnym trafem niedaleko domku letniskowego, w którym miały one być, z pobliskiego jeziora policja wyławia auto z trzema trupami w środku. Nowicki chcąc nie chcąc angażuje się w sprawę.

Z początku powieść może okazać się nieco chaotyczna. Mamy tu dwóch różnych bohaterów z zupełnie różnych światów. Dzieli ich praktycznie wszystko i to odczuwa się w języku jakim się posługują. Na przemian widzimy w akcji obu bohaterów i to jest zabieg, który bardzo lubię. Ich losy w mniejszych i większych przypadkach zaczynają się coraz częściej przecinać. W pewnym momencie mają nawet taki sam cel.

Fabuła powieści jest ciekawa i wciągająca. Możemy przyjrzeć się tu bliżej funkcjonowaniu miejskiego gangu, a także skorumpowanych policjantów i układów pomiędzy nimi. Są tu nawet akcenty kibolskie więc widać, że autor postarał się doprecyzować opisywaną historię. Dzięki temu powieść wydaje się być bardzo realistyczna i czyta się ją z zainteresowaniem. 

Książkę odebrałam za punkty w portalu Czytam Pierwszy. 

środa, 11 grudnia 2019

"Syn terrorysty" Zak Ebrahim

„Syn terrorysty” to autobiograficzna historia Zaka Ebrahima. Jest on synem Egipcjanina i Amerykanki. Jego ojciec, który był spokojnym, kochającym i oddanym rodzinie mężczyzną, w 1990 roku śmiertelnie zranił rabina Me'ira Kahanego, założyciela Żydowskiej Ligi Obrony. To wydarzenie na zawsze odmieniło los Zaka i całej jego rodziny. Gdy jego ojciec dopuścił się zamachu, Zak miał 7 lat. Jako dziecko w ogóle nie rozumiał postępowania swojego taty. Przez niego on, jego mama i rodzeństwo musieli nieustannie się przeprowadzać i ukrywać swoją tożsamość przed innymi. Beztroskie i szczęśliwe dzieciństwo zamieniło się w ciągłą ucieczkę. Przejawy agresji i dyskryminacji płynące od reszty społeczeństwa stały się dla nich chlebem powszednim.


Autor w szczerym stylu zwierza się ze swoich najlepszych i najgorszych wspomnień z dzieciństwa i okresu dojrzewania. Próbuje zrozumieć postępowanie ojca, który przecież kiedyś był wzorowym ojcem i mężem, a z biegiem czasu jego podejście do Ameryki zaczęło przybierać groźną i niebezpieczną formę. Zak w końcu dostrzega, że ojciec od małego wpajał mu nienawiść i idee fanatyzmu. Nawet będąc w więzieniu chciał mieć wpływ na przekonania syna. Na szczęście Zakowi udało się uchronić przed radykalnymi poglądami ojca i nie stał się taką samą osobą. Od zawsze był daleki od przemocy i nietolerancji, na co z pewnością miały wpływ wydarzenia z dzieciństwa. Za wszelką cenę chciał być dobry, uczciwy, tolerancyjny. Swoją historią udowadnia, że każdy ma wybór i to od nas samych zależy, jaką ścieżką podążymy. Czy będzie to droga tolerancji czy nienawiści? Wybór należy do Was.

Za możliwość przeczytania tej książki dziękuję Wydawnictwu Relacja.

poniedziałek, 2 grudnia 2019

"Nigdy więcej" Anna Zamojska

„Nigdy więcej” to opis tragicznych doświadczeń autorki sprzed kilku lat. Gdy miała czternaście lat rozpoczął się jej koszmar. Znany, lubiany i zaprzyjaźniony z jej rodziną ksiądz zaczął ją molestować. Początkowo nie posuwał się zbyt daleko, jednak krok po kroku manipulował nią tak, aby w końcu doprowadzić do najgorszego. Dziewczyna była przez niego regularnie upokarzana, krzywdzona, wykorzystywana i gwałcona. Nikomu o tym nie powiedziała, co pokazuje, jakim zaufaniem darzyła księdza i jak wielki strach przed nim czuła. Po kilku latach horroru jej stan psychiczny był na granicy wytrzymałości. Słabe wyniki w nauce, brak porozumienia z rodziną, poczucie bezsilności i beznadziei, doprowadziły ją do załamania psychicznego i próby samobójczej. Kiedy w końcu bohaterka zdecydowała się na wyjawienie prawdy, spadł z jej serca ogromny ciężar. Pozbyła się niewyobrażalnie okropnej tajemnicy. Dzięki temu mogła zacząć walczyć o swoje życie, które zostało doszczętnie zdeptane.


Ta historia jest bardzo trudna, okropna, tragiczna, brutalna. To nie jest coś, co czyta się łatwo, szybko i przyjemnie. Szczerze mówiąc wolałabym jej nie czytać, bo nóż mi się w kieszeni otwierał, gdy czytałam opisane przez autorkę wydarzenia. Ale takie książki trzeba czytać i trzeba głośno mówić o tego typu bestialstwie, jakim jest molestowanie dzieci przez osoby duchowne. Wyobrażam sobie, jak musiało być trudno autorce wracać pamięcią do tych okropnych lat i spisywać swoje wspomnienia na kartkach tej książki. A dojście do siebie po czymś takim, to już w ogóle inna bajka.

Najgorsze w tym wszystkim jest to, że sytuacje, które dosięgły autorkę, przytrafiały się też innym dzieciom, nadal przytrafiają i będą przytrafiać. To takie niesprawiedliwe, że osoby głęboko wierzące, ufające ludziom głoszącym słowo Boże, są przez nich w tak brudny sposób doświadczane. W głowie mi się to nie mieści.

Książkę odebrałam za punkty w portalu Czytam Pierwszy. 

piątek, 29 listopada 2019

"Ostatnia noc Olivii" Christina McDonald

„Ostatnia noc Olivii” to wciągający i poruszający thriller psychologiczny z dużą dawką obyczajówki. Bohaterkami są Abi i jej nastoletnia córka Olivia. Abi w środku nocy otrzymuje telefon z informacją o wypadku jej córki. Okazuje się, że Olivia spadła z mostu. Na skutek upadku doszło do śmierci mózgu. Teraz to maszyny podtrzymują ją przy życiu, ale nie tylko ją, bowiem Olivia jest w ciąży. Ta wiadomość jest kolejnym szokiem dla jej matki, która była święcie przekonana, że wie o swojej córce praktycznie wszystko. Załamana Abi chce poznać prawdę o wypadku swojej córki i o tajemnicach, które przed nią ukrywała.


Abi rozpoczyna własne śledztwo. Chce za wszelką cenę dowiedzieć się kto stoi za wypadkiem Olivii, kto jest ojcem jej dziecka i dlaczego Olivia miała przed nią tajemnice. Zagłębiając się w życie córki sprzed wypadku, Abi musi zmierzyć się nie tylko z tajemnicami ukrywanymi przez córkę, ale też stawić czoła demonom ze swojej przeszłości. Opowieść relacjonowana jest dwutorowo: z punktu widzenia Abi oraz Olivii. Dzięki temu czytelnik ma lepszy wgląd w sytuacje z życia nastolatki i jej matki.

Powieść okazała się być wciągającą historią o oddaniu się samotnej matki wychowywaniu córki. Abi podporządkowała całe swoje życie Olivii tak, aby nigdy niczego jej nie zabrakło i nie odczuwała braku ojca. Wychowała córkę na mądrą i rozsądną dziewczynę. Niestety jej nadopiekuńczość stała się impulsem do buntu Olivii. Córka zaczęła ukrywać przed nią wiele spraw, a to wszystko doprowadziło do tragicznego wypadku. Czy gdyby Abi dała córce więcej luzu i przestrzeni, nie doszłoby do tragedii? Ta historia pokazuje, że w podobnej sytuacji znajduje się zapewne wiele samotnych rodziców, którzy za bardzo kontrolują swoje dzieci. Czasami pozwolenie dziecku na popełnienie kilku błędów jest lepsze niż nieustanna kontrola, która negatywnie wpływa na dziecko.

Książkę odebrałam za punkty w portalu Czytam Pierwszy. 

sobota, 23 listopada 2019

"Zbiór miłości niechcianych" Edyta Folwarska

„Zbiór miłości niechcianych” to historia kobiety, która po nieudanym małżeństwie próbuje ułożyć sobie życie miłosne na nowo. Główna bohaterka Oliwia pracuje jako redaktorka w popularnym dzienniku. Jest pewna siebie, zaradna i niezależna. Jedyne czego brakuje jej do szczęścia to miłość. W tej kwestii ma niemałego pecha.


Po tym jak zostaje perfidnie zdradzona przez swojego męża postanawia trochę zaszaleć i korzysta z uroków bycia singielką. Zależy jej na znalezieniu nowej miłości. Jej nowe znajomości z mężczyznami okazują się być różne. Większość jej kolejnych partnerów okazuje się być dziwnymi typami. Dzięki jej poszukiwaniom okazuje się, że nie każdy przystojniak potrafi być dżentelmenem, a pierwsze dobre wrażenie może szybko się zmienić.

Historia Oliwii okazała się być lekką i zabawną odskocznią od trudniejszych tematów. Jest w niej też trochę smutnych i gorzkich elementów. Scen łóżkowych również w niej nie brakuje. Nie jest to historia, która pozostaje z czytelnikiem na dłuższy czas i skłania do głębszych refleksji. Dla mnie okazała się trochę płytka, bo główna bohaterka za bardzo skupiała się na znalezieniu nowego partnera. Z drugiej strony zapewniła mi chwile relaksu i niezobowiązującej przyjemności.

Książkę odebrałam za punkty w portalu Czytam Pierwszy. 

czwartek, 14 listopada 2019

"Matki i córki" Ałbena Grabowska

„Matki i córki” to opowieść o czterech pokoleniach kobiet. Cztery losy różnych kobiet: prababki, babki, matki i córki, przeplatają się z historią XX wieku. Każda z nich żyła w odmiennych czasach, jednak łączyło je bardzo wiele: brak wsparcia w mężczyznach, trudy macierzyństwa, samotność, skrywane sekrety. Wszystkie zostały doświadczone przez los. Ich przeżycia miały wpływ na nie same, ale też na kolejne kobiety w rodzinie.


Główną bohaterką jest Lili, żyjąca z piętnem dziecka niekochanego i uwikłanego w tajemnice rodzinne, które towarzyszą jej od najmłodszych lat. W jej domu nigdy nie było mężczyzny. Ani pradziadka, ani dziadka, ani ojca. Mężczyźni są w jej domu tematem tabu. O nich się nie mówi i nie wspomina się o nich. Są owiani tajemnicami, które Lili bardzo chce poznać. Brak męskiego pierwiastka w domu bardzo jej ciąży. Obecność samych kobiet w domu nie jest dla niej czymś przyjemnym, bo relacje pomiędzy nimi są pełne obojętności i dość surowe, pozbawione typowo kobiecej matczyności i uczuciowości oraz delikatności. Lili jest przekonana, że skrywane tajemnice z ich przeszłości mają wpływ na jej obecne życie. Koniecznie chce poznać historię swojej rodziny, która jest znacznie trudniejsza niż mogłoby się wydawać.

Styl autorki idealnie trafił w mój gust. Cała historia jest nieprzewidywalna, wzruszająca i momentami szokująca. Szczególnie opisy przeżyć prababki zesłanej na Sybir i babki więzionej w obozie koncentracyjnym w Ravensbrück wywołały we mnie wiele emocji. Myślę, że ta powieść jest kwintesencją siły i determinacji, ale i bezsilności i słabości kobiet. Z jednej strony jest delikatna, a z drugiej mocna. Raz wzrusza, by zaraz wzbudzić złość i gniew, na to co spotykało bohaterki. Autorka ukazała w niej świat, który w brutalny sposób doświadcza kobiet. Te delikatne istoty muszą radzić sobie z traumatycznymi przeżyciami, bez pomocy ze strony mężczyzn, którzy w trudnych sytuacjach pokazują swoje słabe lub okrutne oblicza. Każda z bohaterek skrywa bolesne tajemnice, które skrzętnie ukrywa, nie chcąc, aby wypłynęły na światło dzienne.

Książkę odebrałam za punkty w portalu www.Czytam Pierwszy.pl

poniedziałek, 11 listopada 2019

"Nie pozwól mu odejść" Tomasz Kieres

Bohaterami powieści są Lena i Kamil. Oboje są po czterdziestce i są samotni. Poznają się podczas zagranicznego wyjazdu. Ona przyjeżdża na urlop za namową siostry i jej rodziny. Z kolei on po rozstaniu z żoną, chce zamknąć pewien rozdział w swoim życiu. Przypadek sprawia, że już na lotnisku zapoznają się ze sobą. Później okazuje się, że są zameldowani w tym samym hotelu. Od początku przypadają sobie do gustu, wzajemnie podobają się sobie. Później ich wakacyjna znajomość przeradza się w namiętny romans. Zaczyna też ich łączyć pewna więź, pojawiają się też głębsze uczucia. Kiedy urlop zbliża się ku końcowi, niczego sobie nie obiecują, choć każde z nich ma nadzieję na coś więcej. Niestety skrywany przez Kamila sekret sprawia, że mężczyzna pomimo pragnienia bycia z Leną, decyduje się na całkowite zerwanie kontaktu. Co go do tego skłania? Czym kierował się w podjęciu tak bolesnej dla obojga decyzji: sercem czy rozumem? No i najważniejsze pytanie: jaką tajemnicę ukrywa?



To moja druga książka tego autora. Widać tu charakterystyczny dla niego styl, który jest dojrzały, uczuciowy, subtelny. Rzadko się zdarza żeby mężczyzna tak świetnie wczuwał się w emocje zarówno męskie, jak i damskie. W książce bohaterowie sporo czasu poświęcają na rozmowy i rozmyślania o swoich doświadczeniach życiowych i uczuciach. Nie wszystkim może przypaść do gustu takie analizowanie i zagłębianie się w emocje bohaterów, jednak właśnie ten zabieg, tak bardzo charakteryzuje styl autora. Mi ten styl podpasował i powieść czytałam z zainteresowaniem i z przyjemnością.

Mimo, że nie ma tu nagłych zwrotów akcji, bo wszystko toczy się wokół emocji bohaterów, to autor potrafi wzbudzić w czytelniku ciekawość i nie znudzić go. Osoby spodziewające się lekkiej historii o miłości mogą trochę się rozczarować. Ta powieść skierowana jest do osób ceniących dojrzałe, szczere refleksje nad tym, co spotyka nas w życiu i jaki to ma na nas wpływ. To też historia o podejmowaniu bolesnych decyzji, przewrotności losu i walce o swoje szczęście.

Książkę otrzymałam za punkty w portalu Czytam Pierwszy.

czwartek, 31 października 2019

"Horyzont" Jakub Małecki

„Horyzont" jest pierwszą powieścią autorstwa Jakuba Małeckiego, którą przeczytałam. Od razu przypadł mi do gustu styl autora, który jest prosty, ale tak dosadny i rzeczowy, niosący w sobie wiele emocji.


Bohaterami są Maniek i Zuza. Oboje są narratorami i naprzemiennie widzimy świat ich oczami. Oboje zmagają się z trudną przeszłością, która nie daje im o sobie zapomnieć. Nie odnajdują się w rodzinnym gronie, wśród znajomych czy innych ludzi. Jedynie ich wzajemna obecność ich nie drażni. Uważają siebie za wielkich przegrywów życia. Spotykają się przy wódce i czipsach, słuchając bułgarskiego rapu, opowiadając o swoich codziennych niepowodzeniach. Może wydawać się to dziwne, ale te momenty razem, wśród sterty nieudanych rzeczy, najbardziej im się podobają i dają im chwilę wytchnienia. W tych momentach nie muszą ukrywać swoich prawdziwych, nieidealnych osobowości.

Maniek jest weteranem wojennym z zespołem stresu pourazowego. Nie potrafi poradzić sobie ze wspomnieniami z misji, które miały znaczący wpływ na to, jakim jest teraz człowiekiem. Jest niedocenionym bohaterem, wrakiem samego siebie, z bliznami na ciele i duszy, oraz z wielkimi wyrzutami sumienia. Jego najbliższym przyjacielem jest Miętowy, który podobnie, jak Maniek, mierzy się z wojenną traumą. Oboje nie potrafią odnaleźć się w normalnej rzeczywistości, pozbawionej wojennych przeżyć.

Problemy Zuzy, przy problemach Mańka, wydają się dość błahe, jednak są one w ogóle z innej kategorii i nie ma co ich do siebie porównywać. Ona próbuje dowiedzieć się czegoś konkretnego o rodzinnej tajemnicy, która jest skrzętnie skrywana przez jej bliskich. Sekret jej zmarłej matki ciąży nie tylko Zuzie, ale też jej ojcu. Czy odkrycie dawnej tajemnicy przyniesie im ulgę?

Autor stworzył świetnych bohaterów i świetną fabułę. Krok po kroku wprowadza nas w nieidealny świat Mańka i Zuzy. Wszystko dozuje małymi porcjami, po kolei odkrywając kolejne elementy historii. Tutaj każdy rozdział, każdy akapit i każde zdanie ma znaczenie, trafia w samo sedno i prosto w serce czytelnika. Podobało mi się ukazanie realiów panujących na misjach wojennych i ich wpływu na psychikę żołnierzy, oraz zderzeniu ich oczekiwań co do powrotu do ojczystego kraju z powojenną rzeczywistością. Fajnym motywem jest też pisanie książki przez Mańka, który opisuje w niej swoje wojenne doświadczenia oraz przewrotna gra imionami i nazwiskami. „Horyzont" jest świetną powieścią o odwadze, przyjaźni, zdradzie, wybaczeniu, tęsknocie i dążeniu do odnalezienia własnego „ja".

Książkę odebrałam za punkty w portalu Czytam Pierwszy. 

poniedziałek, 28 października 2019

"Finlandia. Sisu, sauna i salmiakki"

Chcecie spędzić miły i ciekawy tydzień w fajnym miejscu? Jeśli tak, to zapraszam do Finlandii 😊



Dzięki książce "Finlandia. Sisu, sauna i salmiakki" autorstwa Aleksandry Michty-Juntunen 💙 bliżej poznałam ten interesujący kraj. Autorka mieszka tam już prawie dwanaście lat więc wie co nieco na jego temat. W książce pokazuje, że Finlandia, która uznawana jest za „naj" kraj, w rzeczywistości jest normalnym krajem, z wadami i zaletami. Przytoczyła wiele zaskakujących informacji o nim, jego mieszkańcach, tradycjach, obyczajach. Jest tu też trochę historii tego kraju, która dobrze tłumaczy, dlaczego jest on właśnie taki. Wszystko przekazane jest w bardzo przystępny i interesujący sposób, dlatego nawet te historyczne wzmianki dobrze mi się czytało. To dobrze świadczy o stylu autorki, bo często takie historyczne informacje w książkach podróżniczych przytłaczają i męczą. Tu na szczęście tylko wzbogaciły książkę. 

Jeśli ktoś oczekuje od tej książki opisu najpopularniejszych miejsc w Finlandii wartych odwiedzenia, może się trochę rozczarować, bo ich w niej po prostu nie ma. Autorka skupiła się na opisie kraju, udowadniając, że jest on nie tylko sielską krainą przykrytą białym puchem. Zapoznaje nas z Finami, opanowanymi i pragmatycznymi ludźmi, dla których „sisu" ma ogromne znaczenie. Opowiada także o ich kulinarnych preferencjach i serwuje nam tradycyjne przysmaki, począwszy od żytniego chleba, idąc przez mięso łosia, a kończąc na „salmiakkach", czyli specyficznych cukierkach, które albo się kocha albo nienawidzi. Kilka rzeczy o Finlandii było dla mnie zaskakujących, jak na przykład to, że Finowie wypijają najwięcej kawy na świecie (jedna osoba aż 12 kg rocznie!) oraz to, że w Finlandii znajdziemy ponad 300 jezior i stawów mających w nazwie nieprzyjemne słowo na g**** 😁 

Jedynym minusem książki jest dla mnie zbyt mała ilość zdjęć tego intrygującego kraju. Dzięki tej książce zapragnęłam odwiedzić ten zadziwiający kraj. Myślę też, że odnalazłabym się w nim, gdybym miała w nim zamieszkać, bo posiadam sporo cech charakterystycznych dla typowych Finów. Pozostaje mi tylko zaplanować podróż i ruszyć odkrywać Finlandię.

Dziękuję serwisowi www.nakanapie.pl za możliwość przeczytania tej książki. 

poniedziałek, 21 października 2019

"Nigdzie indziej" Tommy Orange

"Nigdzie indziej" nie jest lekką, prostą i łatwą historią. Czytając ją trzeba być skupionym, czytać między wierszami i analizować. To opowieść wielopokoleniowa, o pochodzeniu, walce o tożsamość, przemocy wśród rdzennych mieszkańców Ameryki. Podobnie jak czarnoskórzy, są oni dyskryminowani i nękani od wielu lat. Mimo, że niegdyś Ameryka była ich ojczystą ziemią, teraz nic im się nie należy. Wszystko zostało im brutalnie odebrane, zarówno ziemie, jak i ich tożsamość.


Bohaterowie powieści są w różnym wieku, robią różne rzeczy i mają za sobą różne doświadczenia. Łączy ich nie tylko indiańska krew, ale też chęć zachowania swojej tożsamości. Wszyscy wybierają się na Wielki Zjazd Plemienny, na który zjeżdżają się rdzenni mieszkańcy Ameryki, aby kultywować swoje tradycje i obyczaje i spotkać się w większym gronie. Dla bohaterów to doniosłe i ważne przeżycie. Każdy z nich na swój sposób przygotowuje się do tego spotkania. Każdym z nich kierują też inne motywy uczestnictwa w tej imprezie. Niestety finał spotkania okazuje się tragiczny w skutkach.

Na pozór bohaterów nic nie łączy, jednak im dalej zagłębiamy się w powieść, tym więcej dostrzegamy powiązań między nimi. Lubię takie zabiegi w książkach. W opisywanej historii znajdziemy sporo bólu, smutku, poczucia wyobcowania, beznadziei i bezsilności. Autor porusza problemy nie tylko każdego bohatera, ale też całej społeczności rdzennych mieszkańców Ameryki. Snuje też przemyślenia natury egzystencjalnej i filozoficzne, które skłaniają do refleksji. Początek powieści jest małym zarysem historii Indian, która dla wielu osób może okazać się szokująca, zaskakująca i brutalna. Warto dodać, że autor powieści jest członkiem plemion Czejenów i Arapahów, więc problemy tych społeczności z pewnością nie są mu obce.

Książkę przeczytałam dzięki booktourowi zorganizowanemu przez Kryminał na talerzu

niedziela, 6 października 2019

"Szczyty mojego życia" Kilian Jornet

„Szczyty mojego życia” to książka opisująca wyjątkowy projekt Killiana Jorneta. Projekt ten polegał na szybkościowym zdobyciu takich szczytów, jak Mont Blanc, Everest, Elbrus, czy Denali. Pomysł ten był lekiem autora na jego gorsze samopoczucie spowodowane niezliczonymi sukcesami z 2011 roku. Udowodnił tym samym, że wygrywanie może się w końcu znudzić i nie dawać satysfakcji.



Autor książki jest biegaczem długodystansowym, skialpinistą, kolarzem górskim i dwuboistą. Osiągnął wiele rekordów w biegu na szczyt i z powrotem. Projekt Szczyty mojego życia był przez niego realizowany przez pięć lat. Było to bardzo ambitne wyzwanie na wysokim poziomie, ale też wspaniała inicjatywa, w której wzięły udział osoby podzielające pasje i zdolności autora.

Można zarzucić autorowi, że w sumie sam sobie przeczył realizując ten projekt, bo przecież miał już dość ciągłych sukcesów, a to co osiągnął i zdobył w ciągu trwania tego projektu, było niebywałym sukcesem. Do tego pobił kilka rekordów. Jednak ten projekt miał umożliwić autorowi poznanie samego siebie, podjąć nowe wyzwania i zrobić coś innego niż do tej pory. Do projektu wybrał sześć szczytów które najbardziej mu się podobały ze względu na sportowe wyzwania, historię, piękno góry. Ważne też były trudności, które napotka na swojej drodze oraz nauka, którą wyciągnie z tego wszystkiego.

Projektowi przyświecały pewne zasady, których należało przestrzegać. Wśród nich znalazły się takie mówiące o tym, że w góry należy iść z prostotą, bez tragarzy, bez pomocy, z pokorą, odpowiedzialni za samych siebie, nie niszcząc środowiska. Celem nie jest osiągnięcie sukcesu, ale odnalezienie szczęścia i spełnienia.

Książkę czyta się błyskawicznie. Spędziłam z nią miłe i ciekawe popołudnie. Zdobywanie każdego szczytu jest opisane dość szczegółowo, ale i przystępnie. Dowiadujemy się jaki sprzęt miał przy sobie autor, kto mu towarzyszył, ile czasu zajął mu bieg na szczyt i z powrotem, jakie napotkał trudności i co odczuwał podczas tych wyzwań. Książka wzbogacona jest świetnymi zdjęciami, które idealnie oddają klimat doświadczeń autora. Osoby zainteresowane tematyką górską z pewnością będą zadowolone z tej lektury. Ja jestem pełna podziwu dla pasji autora i jego ekstremalnych umiejętności. 

piątek, 20 września 2019

"Łańcuch" Adrian McKinty

„Łańcuch" wywołał sporo emocji na całym świecie. Jego prosty, zaskakujący i przerażający zarazem pomysł, z całą pewnością przykuwa uwagę. Jego bohaterowie zostają postawieni w sytuacjach, które zmuszają ich do zrobienia rzeczy, o których nie podejrzewaliby samych siebie. Czytając tę książkę zastanawiałam się, czy byłabym w stanie odnaleźć się w roli porywaczki, i jak to wpłynęłoby na moją osobowość. Jestem również bardzo ciekawa ekranizacji tej książki.


A czym jest Łańcuch? To idealne przedsięwzięcie, warte miliony dolarów, oparte na porwaniach, szantażu i terrorze. Prowadzony jest niczym rodzinna firma. Działa idealnie i jest niezawodny. Każde ogniwo Łańcucha musi przestrzegać reguł, aby uwolniono jego bliską porwaną osobę. O całym zajściu nikt nigdy nie może się dowiedzieć. Złamanie zasad grozi niebezpieczeństwem dla siebie i swojej rodziny.

Bohaterowie książki zostają zmuszeni do porwania sobie nawzajem dzieci. Wybór jest z pozoru przypadkowy, jednak osoby porywające, jak i rodziny porywanych muszą wykazywać odpowiednie cechy. Muszą być twardzi i za wszelką cenę dążyć do osiągnięcia zamierzonych celów. Zachowanie zimnej krwi jest tu niezwykle ważne, tak jak dobre zorganizowanie. Panikowanie czy dzwonienie na policję nie wchodzą w grę. Osoba, której dziecko zostało porwane, musi porwać inne dziecko, a jego rodzina również musi porwać kolejne dziecko, aby poprzednie zostało uwolnione i nic mu się nie stało. Do tego trzeba zapłacić okup, który jest adekwatny do możliwości każdej rodziny. Porywane dziecko nie powinno być przewlekle chore, nie może też być na nic uczulone. Jak widać Łańcuch działa jak dobrze naoliwiony szwajcarski zegarek.

Kylie to nastolatka, która zostaje porwana przez pewne małżeństwo. Gdy jej mama Rachel jedzie na wizytę do onkologa, dostaje telefon, w którym jakaś kobieta informuje ją, że porwała jej córkę. Tłumaczy jej, dlaczego to zrobiła i co Rachel musi zrobić, aby odzyskać Kylie. Kobieta jest w szoku, ale dzielnie wczuwa się w rolę porywaczki. Towarzyszymy jej w planowaniu porwania, wybieraniu ofiary, oraz w samym porwaniu. W pewnym momencie zaczyna jej pomagać Pete – jej szwagier, były wojskowy. Jego bratanica Kylie jest dla niego bardzo ważna więc decyduje się pomóc w porwaniu. Zarówno Rachel, jak i Pete, mierzą się z trudnymi problemami, jednak dla dobra dziewczynki, są gotowi do zrobienia okropnych rzeczy.

Powieść podzielona jest na dwie części. W pierwszej jesteśmy świadkami całego procesu porywania, począwszy od planowania, wybierania ofiary, porwania, przetrzymywania ofiary oraz jej uwolnienia. Ta część trzyma w napięciu. Ta część uświadamia nam, do czego zdolny jest człowiek w obliczu zagrożenia życia jego rodziny. Taka osoba sama siebie nie poznaje, traci wszelkie hamulce, jej moralność zmniejsza się do minimum. Człowiekiem kieruje wtedy strach i rozpacz. Autor zwrócił też uwagę na rolę portali społecznościowych w naszym codziennym życiu. Wiele osób publikuje każdy swój krok, tym samym dając przestępcom wiele wartościowych informacji, o czym nawet nie zdają sobie sprawy.

Druga część powieści pokazuje codzienność rodziny po porwaniu. Pokazuje jaki wpływ ma Łańcuch na ofiarę i porywaczy. Obie strony przeżywają traumę i ciężko im zapomnieć o przeżytym koszmarze. Udają, że wszystko jest w porządku, jednak ich psychika ciężko znosi te przykre doświadczenia. W tej części poznajemy też bliżej twórców Łańcucha i ich dzieciństwo, które miało znaczący wpływ na ich osobowości. Pomysłodawcy Łańcucha nie mają żadnych oporów przed wykorzystywaniem niewinnych ludzi i żerowaniem na ich trosce o rodzinę.

Zamysł powieści bardzo mi się spodobał. Pomysł okazał się być prosty, ale i przyciągający uwagę. Książkę czyta się w napięciu i z ciekawością. Bohaterowie są z krwi i kości, nie są idealni, mają swoje wady i zalety, mierzą się z różnymi problemami. Jedynie mam wątpliwości co do zakończenia, które dla mnie było zbyt przerysowane i wyolbrzymione. Można było finał rozegrać znacznie lepiej, spokojniej, bez tej niepotrzebnej jatki. Ogólnie powieść okazała się być bardzo dobrym nieszablonowym thrillerem psychologicznym. Warto dodać, że autor pomysł na fabułę zaczerpnął z meksykańskiej metody zastępowania ofiar porwań, oznaczającej możliwość zamiany ofiary porwania, na kogoś innego z jej rodziny, jeśli ta osoba wyjątkowo źle znosiła swoją sytuację. Do tego autor posiłkował się również znanymi na całym świecie listami łańcuszkowymi.

„- Musisz przetrzymywać członka rodziny wybranej osoby, aż ta zapłaci okup i sama kogoś uprowadzi. Będziesz musiała wykonać do niej dokładnie taki sam telefon. To, co ja robię tobie, ty zrobisz swojemu celowi. Kiedy tylko dokonasz porwania i zapłacisz pieniądze, mój syn zostanie uwolniony. Kiedy twój cel kogoś porwie i wpłaci okup, zostanie uwolniona twoja córka. To proste. Tak działa i zawsze będzie działał Łańcuch.”

Za możliwość przeczytania tej książki dziękuję www.nakanapie.pl

czwartek, 12 września 2019

"Rana" Wojciech Chmielarz

„Rana" to druga powieść autora, którą miałam przyjemność przeczytać. Od razu dostrzegłam w niej typowy dla autora styl pisania: szczery, odważny, precyzyjny, ukazujący prawdziwe oblicza przeróżnych osobowości.



Główną bohaterką jest Klementyna – starsza nauczycielka, która po wielu latach nieobecności w zawodzie, zaczyna pracę matematyczki w prywatnej szkole. Jest samotna, zamknięta w sobie, a nocne koszmary i wspomnienia z przeszłości, nieustannie ją dręczą. W szkole, w której Klementyna podejmuje pracę, panuje specyficzna atmosfera. Z reguły nauczyciele długo w niej nie pracują, bo znerwicowana dyrektorka zbyt wiele wymaga od swoich pracowników. Mimo to Klaudynie udaje się zaprzyjaźnić z polonistką Elą. Sytuacja w szkole staje się jeszcze bardziej napięta, gdy pod kołami pociągu ginie jedna z uczennic Marysia. Niedługo po niej w szkole ginie jej polonistka Ela, która próbowała dowiedzieć się na własną rękę, kto stał za śmiercią Marysi.

Osobami, które mogłyby rozwiązać zagadkę dwóch tajemniczych śmierci jest Klaudyna oraz Gniewko – uczeń, który nie jest zbyt ogarnięty, a jego pasją są seryjni mordercy. Klaudyna i Gniewko są do siebie bardzo podobni, mimo dużej różnicy wieku. Oboje mają problem z okazywaniem uczuć, są zamknięci w sobie i nie za bardzo radzą sobie w społeczeństwie. Oboje mają też powody, dla których nie chcą angażować się w śledztwo. Gdy w końcu decydują się odnaleźć mordercę, skrywane tajemnice wielu osób wychodzą na jaw, odkrywając bolesne rany. To właśnie te rany kształtowały poszczególnych bohaterów, miały wpływ na ich zachowanie i uczucia.

Fabuła książki może nie jest zbyt skomplikowana, ale jest kilka zaskoczeń. W książce raczej nie znajdziemy nagłych zwrotów akcji, ale mroczny i bolesny klimat w niej panujący, przykuwa uwagę. Tutaj emocje grają pierwsze skrzypce. Jeśli chodzi o zakończenie to można mu zarzucić, że jest spokojne i bez fajerwerków. To prawda, ale dlatego, że w tym przypadku najważniejsze są emocje i psychologiczne aspekty. Fani tego typu historii z pewnością będą zadowoleni. 

Autor wykreował świetne psychologiczne portrety bohaterów, którzy mierzą się z trudną przeszłością, próbując odnaleźć się w teraźniejszości. Każda postać zmagała się z różnymi problemami, każdy z nich został zraniony w inny sposób. Nie znajdziemy tu zbędnego lania wody. Tu wszystko jest prawdziwe i szczere do bólu. Możemy świetnie wczuć się w sytuacje, w jakich znajdują się bohaterowie, ponieważ autor w bardzo realistyczny sposób opisał ich emocje. Uwielbiam warsztat tego autora, bo pokazuje ludzkie przywary, głęboko skrywane, które pod wpływem jednego impulsu, ale też i nawarstwiających się na siebie wydarzeń, w pewnym momencie wypływają na światło dzienne, pokazując do jakich okropnych rzeczy zdolny jest człowiek. 


„- Zrobiłam coś strasznego – oznajmiła i zdziwiła się, że jej głos brzmi aż tak spokojnie. – Komu mogłabym o tym opowiedzieć?
A kiedy skończyła rozmawiać, usiadła przy biurku nauczyciela i patrzyła na pustą klasę. Czekała na przyjazd policji. Czekała na to, co miało się wydarzyć. Na karę. Na spokój.
Na noc bez koszmarów.”
„Czasami w nocy poci się ze strachu. Atakuje ją przeczucie, że zrobiła coś złego. A może nie zrobiła czegoś dobrego. O czymś zapomniała albo sobie nie przypomniała. Nie dopilnowała. Nie zapytała. Nie odpowiedziała. W każdym razie wydarzyło się coś, za co czeka ją kara.”

wtorek, 10 września 2019

"Przyjaciele"

„Przyjaciele" to serial, który pokochały miliony widzów na całym świecie. Perypetie zakręconych przyjaciół bawiły do łez, wzruszały i gwarantowały udaną rozrywkę. 25 lat zabawnych sytuacji, rozmów i wydarzeń. Jeśli macie hopla na punkcie tego serialu, musicie koniecznie przeczytać książkę, w której znajdziecie wiele nieznanych dotąd faktów na temat tej kultowej produkcji. Dzięki niej poznacie ciekawostki na temat szóstki przyjaciół, wejdziecie za kulisy produkcji, a i może odkryjecie jakiś sekret skrzętnie skrywany przez tyle lat. Ta książka to prawdziwa gratka dla wszystkich wielbicieli „Przyjaciół", ale też dla osób chcących zrozumieć fenomen tej produkcji 😁



Przyznam się, że osobiście nie pałam zbyt wielką sympatią do tego serialu. Jakoś nigdy zbytnio mnie nie wkrecił. A Wy jesteście fanami "Przyjaciół"? 😏 

środa, 28 sierpnia 2019

"Kastor" Agnieszka Lingas-Łoniewska

Bohaterami „Kastora" jest dwójka zupełnie różnych osób. On – Kastor, czyli Konstanty Lombardzki jest człowiekiem sukcesu, prezesem firmy, który w podziemiach klubu zamienia się w bezwzględnego zawodnika walk MMA. Ona – Anita jest młodą kobietą, która ledwo wiąże koniec z końcem. Pracuje w klubie i dodatkowo podejmuje się sprzątania w firmie Kastora. Dzieli ich wiele, ale i łączy bardzo dużo. Oboje mają za sobą trudne i bolesne doświadczenia. W dzieciństwie stracili najbliższych, przez co ich życia zaczęły przypominać piekło. Żadne z nich nie wierzy miłość i w to, że może ich zmienić na lepsze. Czy ich spotkanie jednak coś zmieni w ich podejściu do głębszych uczuć?



Autorka posłużyła się w powieści dość bezpiecznym i banalnym schematem typu: on – przystojny, bogaty, pewny siebie i niebezpieczny, a ona – piękna, biedna, przestraszona i zagubiona. Kiedy się spotykają od razu coś ich do siebie przyciąga i nie mogą sobie się oprzeć. Mimo tego całego zamysłu, całość jest napisana lekkim i przystępnym stylem, dzięki czemu powieść czyta się szybko i przyjemnie. Historia może i jest przewidywalna, ale czasami lubię sięgnąć po coś w tym stylu.

Fajnym pomysłem było umieszczenie w powieści wątku walk MMA, które dodały całości akcji i napięcia. Lubię pewnych siebie, trochę niebezpiecznych i nieprzewidywalnych facetów, więc postać Kastora przypadła mi do gustu. Po śmierci rodziców trafił pod opiekę wuja i wtedy jego życie stało się okropne. To, czego codziennie doświadczał od tego człowieka, miało go zahartować i zrobić z niego niezniszczalnego. Dzięki temu właśnie taki się stał, ale też został pozbawiony przez to jakichkolwiek dobrych uczuć. Nigdy nikogo nie pokochał, bo wpajano mu, że miłość tylko go osłabi i zniszczy. Z tego powodu kobiet służą mu jedynie do zaspokajania chwilowych przyjemności. Jednak wszystko się zmienia gdy na swojej drodze spotyka Anitę.

Anita to młoda i piękna kobieta, która nie ma w życiu lekko i nigdy nie miała. Kiedyś miała kochającą mamę, niestety po jej śmierci została sama z ojczymem i jego synem. Od tego momentu jej życie zmieniło się na gorsze. Jej ojczym traktował ją okropnie i w ogóle jej nie szanował. Dopiero jego wypadek, uratował ją z jego obleśnych rąk. Jednak od tej pory musiała radzić sobie z kolejnym problemem – swoim przyrodnim bratem Konradem, z którym kiedyś wspierali się wzajemnie w trudnych chwilach, a który teraz przysparza jej wielu zmartwień. Musi płacić mu spore sumy pieniędzy za to, że kiedyś jej pomógł. W ostatnim czasie jego zachowanie staje się coraz bardziej nachalne i agresywne, ponieważ wplątał się w złe interesy. Anita stara się jak może, aby zarabiać jak najwięcej. Decyduje się nawet na tańczenie w nocnym klubie. Gdy podejmuje pracę sprzątaczki w firmie Kastora, nie spodziewa się, że Konstanty, to ten sam zawodnik MMA, którego kilka razy widziała w czasie walk.

Relacja między dwójką bohaterów jest dość prosta. Kiedy się spotykają i trochę bliżej poznają, od razu zaczynają czuć do siebie coś więcej. Kastor chce w końcu stworzyć normalny związek, podobnie jak Anita. Oboje mają za sobą trudną przeszłość, która ciągle o sobie przypomina. Mimo to chcą uporać się ze swoimi demonami przeszłości i opiekować się sobą nawzajem.

W książce został poruszony temat przemocy domowej i wykorzystywania seksualnego, co w przypadku dodało powieści więcej wiarygodności. Całość okazała się być szybkim i lekkim czytadłem. Wielbiciele tego typu literatury prawdopodobnie będą zadowoleni. „Kastor” jest pierwszym tomem serii „Bezlitosna siła”. W tej części autorka zapoznała nas już trochę z głównym bohaterem kolejnej części, Patrykiem, czyli tytułowym Polluksem, który jest przyjacielem Kastora. Jestem ciekawa, jak potoczą się jego losy, bo wydaje mi się być jeszcze bardziej mrocznym facetem niż Kastor.

"Przy niej w końcu coś czułem. Czułem... Zaczynało mi na niej zależeć. Co było zupełnie niespodziewane, bo człowieczeństwa wyzbyłem się milion batów temu.
„To nie baty i ćwiczenia ranią najbardziej. Tylko słowa. Te mają cholerną siłę unicestwiającą.”

środa, 21 sierpnia 2019

"Jeszcze będziemy szczęśliwi" Enrico Galiano

„Jeszcze będziemy szczęśliwi” to książka opisująca losy siedemnastoletniej Goi Spady. Dziewczyna ta jest dość nietypową nastolatką. Jest bardzo wrażliwa, inteligentna, zabawna, ale też jest druga strona medalu: jest bardzo samotna. Nie ma żadnych przyjaciół oprócz swej wymyślonej przyjaciółki Toni, z którą prowadzi rozmowy, jak z osobą prawdziwą . W szkole nazywana jest Smutasem, nikt jej nie lubi, często inni jej dokuczają i śmieją się z niej. W domu też nie ma lekko. Jej rodzice są rozwiedzeni, dlatego mieszka z mamą i schorowaną babcią. Jednak co jakiś czas jej rodzice godzą się i wracają do siebie, by za jakiś czas w wielkim szale i kłótniach znów się rozejść. Ich problem z alkoholem tylko pogarsza ich nieciekawą sytuację. Goia ciężko przeżywa sytuację panującą w domu. To, co dzieje się w jej domu, odbija się na jej zachowaniu i postrzeganiu otoczenia. 



Goia jak przystało na nietypową nastolatkę, ma również nietypowe upodobania. Słucha muzyki, której jej rówieśnicy nawet nie znają. Uwielbia wyszukiwać w obcych językach słowa nieprzetłumaczalne, które odnoszą się do jej uczuć i sytuacji, w których się znajduje. Nie lubi zadawać się z innymi ludźmi, bo uważa, że każdy udaje kogoś innego i kłamie. Stąd też jej kolejne dziwne hobby: fotografowanie pleców innych ludzi.

Pewnego wieczoru w opuszczonym barze spotyka Lo – osiemnastolatka grającego samotnie w lotki. Ta znajomość daje Goi sporo wiary i pewności w siebie. Lo staje się jej prawdziwym przyjacielem i pierwszym chłopakiem. Jednak pewnego dnia nie pojawia się w umówionym miejscu. Goia postanawia go odnaleźć. Czy uda jej się to? Czy może Lo był tylko kolejnym wymyślonym przez nią przyjacielem?

Ciekawą postacią jest też nauczyciel filizofii Goi, pan Bove. Jest on jedynym dorosłym z którym Goua prowadzi takie szczere i inteligentne rozmowy. Ten człowiek nie ocenia, nie krytykuje, a pokazuje szersze spojrzenie na różne sytuacje. Jego życiowe mądrości i rady, wniosły do książki wiele mądrych przesłań. Bardzo podobały mi się ich wspólne dyskusje. Nie można też pominąć wyimaginowanej przyjaciółki Toni. Rozmowy pomiędzy tymi dwiema nastolatkami były zabawne, szczere i pokazywały, że Goia jest normalną nastolatką, która po prostu jest wrażliwsza i nie chce udawać kogoś kim nie jest.

Sam Lo okazał się być równie wrażliwy, co Goia. Wydawali się być zbyt doświadczeni przykrymi momentami, jak na swój wiek. Pewnie dlatego tak dobrze się rozumieli. Jego historia była niejednoznaczna. W pewnym momencie sama zastanawiałam się czy nie jest on tylko wytworem wyobraźni Goi. Kiedy chłopak zniknął Goia, pomimo wielu wątpliwości postanowiła go odnaleźć. Wierzyła, że może mu pomóc, choć on sam tego nie chciał. Goia pokazała, że jest upartą, ale i troskliwą osobą, która nie skreśla innych z powodu ich problemów z samym sobą. Tym samym udowodniła, że miłość ma różne oblicza, a gdy ktoś upada trzeba mu pomóc stanąć na nogi. 

Historia Goia urzekła mnie swoją subtelnością. Polubiłam tę młodą i bystrą dziewczynę, która miała bardzo inteligentne podejście do świata. To, że nie potrafiła poradzić sobie z ogarniającymi ją emocjami, to tylko wynik niewłaściwego zachowania jej rodziców. To oni zachowywali się, jak bezmyślni nastolatkowie, a nie Goia. 

Świetnym pomysłem było stworzenie nietypowego zainteresowania Goi, a mianowicie wynajdywania w innych językach słów nieprzetłumaczalnych. Nie zdawałam sobie sprawy, że w ogóle istnieją takie słowa. Goia stała się mistrzynią w ich odkrywaniu. Te wszystkie słowa idealnie odzwierciedlały jej samopoczucie j emocje, które odczuwała w trudnych i ważnych momentach w jej życiu. Na pewno kilka z nich zapamiętam i zapiszę, tak samo, jak mądre sentencje, których jest w tej książce niemało. To sprawia, że staje się ona jeszcze bardziej wartościowa.

„Jeszcze będziemy szczęśliwi” to naprawdę dobra i interesująca lektura. Opowiada o trudach dorastania i zmagania się z problemami im towarzyszącymi. To nie są jakieś mało znaczące błahostki. To trudne problemy, które mają istotny wpływ na młodych ludzi. Niektórzy z nich mierzą się z nimi w samotności. Jednak gdy w końcu znajdują bratnią duszę, walczą o nią z całych sił, mimo tego, że sami mają niemałe problemy.

Ta historia to kolejna udana młodzieżówka, którą przeczytałam w tym roku. Jest subtelna, momentami wzruszająca i smutna. Podejmuje tematy problemów, z którymi muszą się mierzyć nastolatkowie: samotność, wyobcowanie, brak wiary w siebie, rozwód rodziców, alkoholizm najbliższych, przemoc domowa. Kolejna mądra i piękna młodzieżówka warta przeczytania.

„Nie można uważać, że da się miłość zrozumieć, że można o niej przeczytać i ją zinterpretować, logicznie ją wytłumaczyć. Nie tam, nie w mroku. Wszędzie, ale nie tam.”
„Nienawiść może się objawić w różny sposób. Zdarzają się momenty, gdy zaślepia tak bardzo, że robi się rzeczy, których nigdy by się po sobie nie spodziewało.”

poniedziałek, 19 sierpnia 2019

"Zemsta kobiet" Marcin Pilis, Wydawnictwo Lira

„Zemsta kobiet” to książka, która wstrząsa i pozostaje na dłużej w pamięci czytelnika. Nie czyta jej się lekko i łatwo, ale nie ze względu na styl autora, któremu nie mam nic do zarzucenia. Jest pełna smutnych i brutalnych wydarzeń więc nie jest to lektura dla osób zbyt wrażliwych.


Jej bohaterkami są Paula i Klaudyna. Paula jest dwunastolatką mieszkająca w rodzinie zastępczej. Niestety nie jest to dobra rodzina. Jej nie matka i nie ojciec, jak sama ich nazywa, nie okazują jej należytej miłości, a ich opieka nad nią pozostawia wiele do życzenia. Poza tym Paula doświadcza jednego z najgorszych możliwych przeżyć. Jej ojciec zaczyna ją molestować, a wraz z dojrzewaniem Pauli, molestowanie zaczyna przybierać coraz gorsze formy. W końcu dziewczyna zostaje sprzedana handlarzowi żywym towarem i opuszcza rodzinny dom. Od tego momentu jej życie zamienia się w jeszcze gorszy koszmar.

Klaudyna jest prawdziwą matką Pauli. Porzuciła ją zaraz po porodzie. Pracuje i mieszka w Egipcie. Po tym co spotkało ją w rodzinnym kraju, postanowiła odciąć się od wszystkiego i wyjechać jak najdalej. Jednak gdy dostaje tajemnicze listy od osoby podającej się za jej dziadka, postanawia wrócić do Polski i odnaleźć córkę. Wskazówka po wskazówce Klaudyna podąża śladem córki. Jej plan jest prosty: odzyskać ją. Nie spodziewa się, że poszukiwania zmuszą ją do stawienia czoła demonom przeszłości, a także doprowadzą do odkrycia okropnej prawdy o niej samej.

W całej historii znaczącą postacią jest też Karol Cichowski. To stary mężczyzna, miastowy bogacz, posiadacz dawnych koszar wojskowych, które przekształcił w prywatne miasteczko, do którego wstęp mają tylko nieliczni. Swoje bogactwo zawdzięcza handlowi żywym towarem i prostytucji, którymi zajmuje się od długich lat. Jest człowiekiem bezwzględnym, opętanym dziwną i chorą teorią, która rządzi jego życiem. Obecnie jego największym pragnieniem jest posiadanie Pauli i Klaudyny w swoim domu. Ma wobec nich pewien okrutny plan.

Każdy bohater powieści został świetnie wykreowany. Autor stworzył ich precyzyjne portrety psychologiczne. Dzięki temu dokładnie wnikamy w ich świat, poznajemy ich przeszłość, doświadczamy ich emocji na własnej skórze. Każdy bohater na swój sposób doświadczył zła, czy to raniąc innych, czy też będąc ranionym. Jednak to kobiety są tutaj najbardziej pokrzywdzone. Zło, które je dotykało i dotyka ze strony mężczyzn, jest złem w najgorszej formie. Kobiety są traktowane jak najzwyklejsze przedmioty, których jedynym zadaniem jest zaspokojenie potrzeb płci przeciwnej. Ich uczucia nie są w ogóle brane pod uwagę. Tym samym autor odsłonił mroczne oblicze mężczyzn, którymi kieruje pierwotny instynkt i niezaspokojony popęd seksualny.

Fabuła książki jest bardzo wiarygodna. Poruszane są w niej naprawdę trudne i niewygodne tematy: gwałtów, pedofilii, handlu żywym towarem, przemocy domowej. Styl autora jest inteligentny i dopracowany w szczegółach, przez co powieść czyta się bardzo dobrze. Nie można też zapomnieć o filozoficznych wywodach Karola Cichowskiego i jego końcowego monologu, który ma wytłumaczyć czytelnikowi przesłanki wszystkich działań tego starego i okropnego typa. Według niego jego działalność świadczy o miłości do kobiet, lecz to po prostu usprawiedliwienia szalonego i okropnego faceta.

„Zemsta kobiet" zrobiła na mnie duże wrażenie. Dawno nie czytałam książki tak mocnej, poważnej, smutnej i szokującej. Czytając ją czułam gniew i dyskomfort, ze względu na okrutne i brutalne sceny. Dlatego czasami chciałam ją odłożyć na bok i już do niej nie wracać. Denerwowało mnie całkowite uprzedmiotowienie kobiet. Historia Klaudyny i Pauli pokazuje, że czasami od dzieciństwa jesteśmy skazani na zło, które prędzej czy później nas dopadnie. Prawda, która wychodzi na jaw w trakcie poszukiwań córki przez Klaudynę, zszokowała mnie i wbiła w fotel. Pewnie i w bohaterkach wywołała niemałe emocje. 

Autor pisząc tę książkę, wrzucił czytelnika na emocjonalny rollercoster, który ciężko zatrzymać. To była naprawdę trudna i bolesna lektura. Nie znalazłam w niej nic typowo pozytywnego. Książka jest przesiąknięta smutkiem i złem. Nawet zakończenie jest smutne. Mimo to, jak najbardziej warto ją przeczytać i zastanowić się nad opisywaną historią, bo daje do myślenia. 

„Trzeba wam bowiem wiedzieć, że potwory to właśnie ludzie. Nie ma innych potworów. Gdyby istniały inne, człowiek straciłby palmę pierwszeństwa.”
„Czułam, że to ta obcość w nim zawarta próbuje się we mnie wcisnąć. W tym jego pchaniu, wciskaniu, wsadzaniu na siłę była przede wszystkim zimna taka jakby obcość, i taka bolesna, taka, jakiej nie znam i jaka mnie niszczy, bo jest tak różna ode mnie, nie jest mną, ale ciągle chce we mnie wejść.”


wtorek, 6 sierpnia 2019

"Rozmowa z Górą" Rafał Fronia

Autor „Rozmowy z Górą" jak mało który podróżnik potrafi wniknąć w otaczający go świat, snuć filozoficzne przemyślenia i dzielić się nimi z czytelnikiem. Przybliża nam świat wysokogórski, niebezpieczny i nieosiągalny dla wielu ludzi. Dzięki swojej książce udowadnia, że dla niektórych himalaistów droga do zdobycia szczytu jest znacznie ważniejsza niż jego zdobycie.


Rafał Fronia jest himalaistą nie byle jakim. Siedmiokrotnie udało mu się przechytrzyć los i wyjść cało z sytuacji, które prowadziły go prosto w objęcia śmierci. Sam siebie określa mianem „romantyka gór wysokich" i każdy kto przeczyta tę książkę zgodzi się z tym mianem. W czasie wypraw wysokogórskich zawsze spisuje swoje przemyślenia i refleksje. Przelewa na papier to, co góry mają mu do powiedzenia. Wędrówki górskie są dla niego wyprawami w głąb siebie i swojego umysłu. Wszystkie dylematy, pozytywy, negatywy, decyzje, wizje i niepowodzenia, których doświadcza, są impulsem do snucia głębokich przemyśleń i wyciągania odpowiednich wniosków.

Pierwsze co urzekło mnie w tej powieści, to styl autora. Z jednej strony jest lekki, przystępny, pełen zabawnych anegdot z jego podróży. Z drugiej strony jest też refleksyjny, skłaniający do myślenia, refleksyjny. Zauważyłam, że himalaiści, którzy piszą książki o swoich wyprawach mają dar do świetnego opisywania tego, co czują tam wysoko, w obliczu trudnego i niebezpiecznego żywiołu. Tak też jest w przypadku tego autora, choć u niego ta zdolność jest wybitna.

Na dużą uwagę zasługuje świetne relacjonowanie życia obozowego. Cała codzienność i przyziemność wyprawy, jej wady i zalety, cienie i blaski – to wszystko mamy tu idealnie opisane. A samo atakowanie szczytu, podejmowanie trudnych decyzji, to już wyższa szkoła jazdy. Dzięki formie książki zbliżonej do dziennika, towarzyszymy autorowi dzień za dniem w jego niezwykłej wyprawie, która opisana jest od samego jej początku. Więc naszą podróż rozpoczynamy już od lotu do Katmandu, czyli stolicy Nepalu. Później jest trekking, baza, atak szczytowy i powrót. Kilometr za kilometrem, metr za metrem, mozolnie się wspinamy w górę, walczymy z niesprzyjającą pogodą, własnymi lękami i słabościami, przekraczamy swoje granice, walczymy o życie. To niesamowite uczucie.

Tym razem zdobycie Manaslu okazało się nieosiągalne, jednak dla autora nie jest to porażka. To kolejna cenna lekcja, ucząca czegoś nowego. Najważniejsze jest to, że ekipa wróciła z niej do domu cała i żywa. I to jest największy sukces tej wyprawy. Tym samym autor potwierdził, że nie ma parcia na wygraną za wszelką cenę. Najważniejszy jest człowiek, jego bezpieczeństwo i czyste sumienie.

Rafał Fronia poza umiejętnością wspinaczki wysokogórskiej posiada inną cenną zaletę. Jest świetnym obserwatorem otaczającego go świata i ludzi, których spotyka podczas swoich podróży. Umiejętnie przybliża nam inne kultury, obyczaje, tradycje, nietypowe zachowania i różne spojrzenia na świat. Smaku dodają fantastyczne zdjęcia, które idealnie odzwierciedlają to, co widzi autor.

Książki podróżnicze często odstraszają od siebie dużą ilością historycznych informacji lub niepotrzebnych wtrąceń autorów. W tej książce na szczęście tego nie znajdziemy. 
„Rozmowa z Górą” okazała się być świetną książką, która przybliża czytelnikowi niebezpieczny, ale jakże fascynujący świat gór wysokich. Czytając ją czuje się emocje towarzyszące uczestnikom takiej ekstremalnej wyprawy, poznaje się ich życie codzienne w bazie, ale też towarzyszy im się w wędrowaniu i samej wspinaczce. To także historia o drodze i poszukiwaniu samego siebie. To rozmowa z samym sobą i poszukiwanie sensu życia. Ta książka to również kopalnia inteligentnych cytatów, wartych zapamiętania lub zanotowania. Opowieść snuta przez autora jest żywa, wciągająca, refleksyjna i fascynująca. Możemy choć na chwilę stać się uczestnikiem ekstremalnej przygody, która na długo pozostanie w naszych myślach.

„Najważniejsze to czysta głowa. Wysprzątanie myśli, o które można by się potknąć tam, w górskiej ciemności namiotu szarpanego wiatrem. Tam każdy taki niezałatwiony, zalegający w głowie śmieć jest szalenie niebezpieczny."
„Dziś mam wrażenie, że to Góra do mnie mówi, a nie ja do niej. Coś mi tłumaczy, czegoś oczekuje, ale ja nie rozumiem, nie wiem, co i w jaki sposób zrobić, żeby było dobrze. Czuję się jak ten, co robi to pierwszy raz, pełen obaw i wątpliwości co do tego, jak wypadnie. To trudne myśli.”

niedziela, 4 sierpnia 2019

"Układ" Igor Brejdygant

Bohaterką „Układu” jest Monika Brzozowska. Jest policjantką i obecnie przebywa na bezterminowym urlopie. Po tym jak musiała zabić swojego męża, który okazał się być płatnym zabójcą, a wszystko co o nim wiedziała było kłamstwem, załamała się. Jej psychika jest w rozsypce, a branie przez nią twardych narkotyków nie ułatwia dojścia do siebie. Póki co nie ma ochoty wracać na komisariat, jednak gdy zaczynają ginąć świadkowie, którzy mieli pomóc policji w rozbiciu szajki pedofili, komisarz Borowska postanawia dokończyć rozpoczętą sprawę.


Pomimo tego, że „Układ” jest kontynuacją innej powieści autora, a mianowicie „Rysy", nie czułam się zagubiona czytając tę powieść. Dzięki sporej liczbie odwołań do poprzedniej części, nie sprawiło mi problemu ogarnięcie całego tematu.

Bardzo spodobało mi się umieszczenie kobiety w roli głównej. Mimo, że obraca się w typowo męskim świecie, nie najgorzej radzi sobie z niejednym twardzielem. Z jednej strony Brzozowska jest twardą i bezkompromisową policjantką, nie uznajacą półśrodków, a z drugiej strony od wielu lat walczy ze swoimi demonami, raz lepiej raz gorzej. Nierzadko sięgała dna, ale zawsze jakoś potrafiła się ogarnąć i stanąć na nogi. Czy tym razem będzie podobnie i uda jej się rozwikłać intrygę?

Fabuła powieści jest dość skomplikowana i niekiedy trzeba czytać między wierszami więc podczas czytania jest wymagane pewne skupienie. To nie jest lekki i przyjemny kryminał. Widać w nim, w jaki sposób działają niektórzy funkcjonariusze. Układy i układziki to chleb powszedni nie tylko w policji, ale też i w polityce. To brudny i brutalny świat, nie mający litości dla osób, które utrudniają jego funkcjonowanie.

W przypadku „Układu” tytuł idealnie odzwierciedla to, co dzieje się w tej książce. A dzieje się sporo. Nie tylko jesteśmy obserwatorami życia prywatnego komisarz Brzozowskiej, które jest pełne wzlotów i upadków, ale też towarzyszymy jej i jej współpracownikom w prowadzeniu dochodzenia. A dochodzenie jest pogmatwane i zawiłe, bo nawet policjanci nie ufają sobie nawzajem. Tu nie ma dobrych i złych, bo każdy ma coś za uszami i gra do swojej bramki. Mało jest osób lojalnych i wartych zaufania, którzy nie wydadzą Cię dla własnych korzyści.

Główna bohaterka została świetnie wykreowana. Wzbudzała we mnie skrajne emocje. Raz darzyłam ją sympatią za jej bezkompromisowość i lojalność wobec towarzyszy broni, a zaraz mnie denerwowała tym, że sama wpychała się w sidła nałogu. Chociaż z drugiej strony wiem, że niektóre osoby nie potrafią radzić sobie ze swoimi dramatami w lepszy sposób. Palenie cracka i browna pozwalało Monice zapomnieć o tym, co ją gnębi i choć na chwilę uwolnić się od trapiących ją problemów. Podobało mi się podejście Brzozowskiej do swojej pracy, którą traktowała priorytetowo bez względu na zagrożenie.

Intryga przedstawiona w książce jest zawiła i skłania do myślenia. Fabuła została skonstruowana w sposób inteligentny i przykuwający uwagę. Akcja jest wartka i co chwilę na jaw wychodzą nowe i zaskakujące fakty: prywatne i zawodowe komisarz Brzozowskiej. Fajnym pomysłem było pokazanie jej życia z obu tych stron. Dzięki temu widzimy cienie i blaski pracy w policji, utrudnienia które są zależne od ludzi wysoko postawionych, a także jesteśmy świadkami walki nie tylko z groźnymi przestępcami, ale i z uzależnieniem od narkotyków.

„Układ” okazał się być smakowitym, mocnym, interesującym i inteligentnym kryminałem. Nie jest to łatwa historia, którą lekko się czyta. Lektura ta wzbudza duże zainteresowanie i czytelnik zostaje wciągnięty w siatkę różnych układów od samego początku. Tutaj trzeba się skupić i trochę pogłówkować, aby dojść do końca historii. Z pewnością niedługo sięgnę po poprzednią "Rysę", bo "Układ" pozytywnie mnie zaskoczył. Autor posługuje się specyficznym stylem, którzy nie każdemu może się spodobać. Mi na szczęście przypadł on do gustu więc polecam wszystkim miłośnikom inteligentnych i wymagających myślenia polskich kryminałów.

niedziela, 21 lipca 2019

"Pieszo i beztrosko" Bonnie Smith Whitehouse

„Pieszo i beztrosko” to poradnik, który mówi o sztuce spacerowania. To książka dla wszystkich tych, którzy spacerując chcą pogłębiać i poszerzać własną świadomość, regenerować siły, pobudzać kreatywność i wzmacniać poczucie wdzięczności.



Książka ta ma niewielką i podręczną formę, dzięki czemu zawsze możemy wrzucić ją do plecaka, żeby towarzyszyła nam w pieszych wędrówkach. Książka została podzielona na sześć części, które są poświęcone różnym zagadnieniom:
- świadomości tego, co nas otacza,
- samopoczuciu,
- skupieniu uwagi,
- poznawaniu świata, 
 - zaangażowaniu,
- kwestiom transcendentnym.
Wszystko to może brzmieć nieco filozoficznie i takie też jest, jednak jest to ujęte w prostej, przystępnej i zrozumiałej formie. Książka ta jest też formą dziennika, w którym mamy do dyspozycji sporo miejsca na nasze notatki, przemyślenia, wnioski, rysunki, które przyjdą nam do głowy podczas pieszych wycieczek.
„Pieszo i beztrosko” przeznaczone jest dla osób, które chcą być bardziej obecne i uważne, chcą zapanować nad swoimi lękami i pozbyć się natrętnych myśli, szukają sposobu na rozbudzenie w sobie twórczej energii. Jeśli ktoś chce wykorzystać spacerowanie jako narzędzie zwiększania produktywności lub po prostu potrzebny jest mu detoks od technologii, ta książka jest dla niego idealna.

Autorka udowadnia, że spacerowanie jest najłatwiejszym sposobem na zrelaksowanie się, dodanie energii i wyciszenie. Aby móc spacerować wystarczy wyjść z domu i cieszyć się bliższą lub dalszą okolicą, bo w każdej jest mnóstwo rzeczy do odkrycia. Spacerowanie sprawia, że stajemy się bardziej kreatywni, co z pewnością ucieszy osoby poszukujące nowych pomysłów i inspiracji. Do tego to bardzo przyjemne zajęcie nie wymagające od nas żadnych dodatkowych umiejętności oprócz chodzenia. Dzięki spacerom możemy spojrzeć na siebie z dystansem i oderwać się od cyfrowego świata, który jest złodziejem naszego cennego wolnego czasu. Dzięki tematycznie zorganizowanym ćwiczeniom wzbogaconym o inspirujące cytaty znanych artystów i filozofów, możemy czerpać jeszcze więcej z idei spacerowania.

Książka ma uroczą, sielską i cieszącą oko szatę graficzną. Okładka jest świetna, a wnętrze książki jest przejrzyste, czytelne i stonowane. Z pewnością będzie ładną ozdobą niejednej biblioteczki. To pozytywna i dobra lektura dla osób chcących trochę odetchnąć i zastanowić się nad swoją codziennością. Uświadamia, że spacerowanie to idealny sposób na rozbudzenie kreatywności i wzmacnianie uważności. 

„Nie tylko odkrywcy potrzebują szlaków, po których mogliby chodzić. Również szlaki potrzebują odkrywców, którzy by je przemierzali i w ten sposób pozwalali im trwać.”
„Przechadzanie się to sztuka praktykowana przez ludzi, dla których spacerowanie to sposób na uwolnienie się od chaosu codzienności i odnalezienie siebie gdzieś w dzikiej i świętej głębi własnego serca.”




sobota, 29 czerwca 2019

"Po dobrej stronie" Spencer Quinn

„Po dobrej stronie” okazało się być całkiem dobrą obyczajówką. Może nie jest wybitną powieścią, ale czyta ją się z zainteresowaniem. W końcu sam Stephen King i Harlan Coben wypowiadają się o niej pozytywnie, więc chyba musi coś w tym być. 


Bohaterką jest młoda weteranka LeAnne Hogan. Podczas ostatniej misji w Afganistanie ucierpiała nie tylko fizycznie, ale też psychicznie. W wyniku wybuchu bomby straciła oko, a jej połowę twarzy pokrywają szpecące blizny. Ma problemy z pamięcią i koncentracją. Do tego straciła też bliską osobę, z którą chciała się związać po odejściu z wojska. Jako doświadczony żołnierz, dla którego wojsko było praktycznie całym światem, powrót do normalnego życia jest bardzo trudny. Kiedy będąc na leczeniu w klinice, jej przyjaciółka Marci niespodziewanie umiera, LeAnne postanawia wyruszyć w drogę i odciąć się od wszystkiego. Nie jest to jednak łatwe, gdy Twój wygląd wzbudza w innych szok i odrazę. Do tego pamięć płatająca figle, nie ułatwia przypomnienia sobie wydarzeń i faktów z przeszłości. 

 Gdy Hogan wyrusza w podróż i odcina się od bliskich, jen pierwszym celem jest odnalezienie rodzinnego domu Marci. Na miejscu przyczepia się do niej pewien duży i groźnie wyglądający, bezpański pies. LeAnne przygarnia go, tym samym ratując go przed uśpieniem. Gdy kobieta dowiaduje się o zaginięciu córeczki Marci, dołącza do poszukiwań. Mimo, że pamięć nieustannie ją zawodzi, w końcu zaczyna łączyć fakty i wskazówki, wysnuwając słuszne wnioski, co do zaginięcia dziewczynki. 

 „Po dobrej stronie” ma swoje lepsze i gorsze momenty. Z pewnością stworzenie bohaterki takiej jak LeAnne, jest zaletą. To twarda i zdeterminowana kobieta, która wie czego chce i dąży do zamierzonego celu. Kiedy doznaje wielu obrażeń podczas pechowej misji w Afganistanie, jest załamana, bo nie widzi już dla siebie żadnej przyszłości. Plany, które miała, zostały zniszczone, wraz z wybuchem bomby. Jednak mimo wielu ran na ciele, umyśle i duszy, postanawia się ogarnąć i dać sobie szansę na normalne życie. Po przejściu piekła na misji, staje się zamknięta w sobie, stroni od ludzi, od których nie chce współczucia ani litości. 

 Dzięki retrospekcji użytej w powieści, możemy dokładnie poznać przeszłość głównej bohaterki. Dzięki temu możemy dowiedzieć się o tym, co ją skłoniło do wstąpienia w szeregi armii, jakie było jej dzieciństwo, jakie były jej relacje z najbliższymi członkami rodziny. Niewątpliwie w jej życiu znaczącą rolę odegrało wojsko. Jej ojciec również był żołnierzem i to przez niego LeAnne wstąpiła do wojska, choć zrobiła to na przekór wszystkim i w trudnym dla siebie momencie. W wojsku czuła się bardzo dobrze ,choć misje dawały jej w kość. Kiedy postanowiła się ustatkować i porzucić armię, trafił jej się udział w ostatniej misji, która zniszczyła jej wszystkie plany na przyszłość. Poruszany w książce temat zespołu stresu pourazowego, dość dobrze przedstawia uczucia i emocje, których doświadcza bohaterka. Każdy huk czy wystrzał, przypomina jej o feralnej misji. Wspomnienia nie dają o sobie zapomnieć, nawiedzając ją w najmniej oczekiwanych momentach. Nieustanny ból ciała i widoczne blizny na ciele, to wierni towarzysze jej obecnej codzienności. Dla mnie jednak ten temat mógłby zostać opisany jeszcze dokładniej i dogłębniej. Zabrakło mi więcej emocji, odczuwanych przez główną bohaterkę.  
Podsumowując „Po dobrej stronie" to dobra powieść ze swojego gatunku. Niestety dla mnie była ona zbyt płaska i mało emocjonalna. Zdecydowanie czegoś mi tu zabrakło. Może więcej dokładnych opisów odczuwanych przez LeAnne uczuć, polepszyłoby jej ocenę. Stephen King twierdzi, że ta powieść jest przemyślana w najdrobniejszych szczegółach, a mi właśnie niektórych szczegółów było mało.

 "[...] "piekło niby jest pod ziemią, ale czasem wyskakuje na powierzchnię". Te słowa dobrze oddawały jej uczucia. To, co działo się w jej głowie, było właśnie takim Irakiem. Przyszło jej na myśl, że nosi ten Irak w sobie...". "Po raz pierwszy w życiu LeAnne zaczęła zastanawiać się nad sposobem, w jaki mogłaby rozstać się ze światem. Wybierając śmierć przez powieszenie lub podcięcie nadgarstków w wannie pełnej gorącej wody, obnażyłaby się psychicznie. A tego nie chciała".

 www.czytampierwszy.pl

poniedziałek, 24 czerwca 2019

"Niebezpieczna gra" Emilia Wituszyńska

Głównymi bohaterami „Niebezpiecznej gry" są Weronika Kardasz i Przemysław Rej. Ona jest świetną policjantką, a on wziętym aktorem. To połączenie to istna mieszanka wybuchowa. 


Weronika znajduje się obecnie na życiowym zakręcie. Podczas jednej z akcji straciła partnera i zarazem najbliższego przyjaciela. To wydarzenie wstrząsnęło nią na tyle, że zaczęła się staczać na dno, pijąc coraz więcej i zaniedbując się. Niespodziewanie dostaje zadanie o ochraniania znanego aktora, który był świadkiem morderstwa kandydata na urząd premiera. Niestety Rej, bo on jest tym aktorem, był wtedy pijany w sztok więc nic nie pamięta z tamtego momentu. Policjantka zostaje przydzielona jako całodobowa ochrona aktora, do czasu rozwiązania sprawy morderstwa. Weronika i Przemek nie pałają do siebie zbytnią sympatią od samego początku. Ona jest zadziorna, pyskata i uparta. A on? Jest pewny siebie i równie wygadany. Na domiar złego muszą udawać parę zakochanych, co nie podoba się im obojgu. Gdy na jaw wychodzą nowe fakty i kłamstwa aktora, a relacja między bohaterami zaczyna być coraz bardziej gorąca, romans przekształca się w sensację. Jest ucieczka, pościg, ukrywanie się, wybuchy, potajemne akcje. A wszystko to, jest podane w wartki i atrakcyjny sposób, bez zbędnego lania wody. 

Historia może i jest dość banalna, jednak jest napisana w sposób lekki, przyjemny i przystępny. Pierwszej połowie jest znacznie bliżej do romansu , opartym na wątku hate – love, z nutą sensacji. Dopiero w dalszej części akcja zaczyna nabierać tempa. Sporo tu słownych przepychanek pomiędzy głównymi bohaterami, które nie wszystkim mogą przypaść do gustu ze względu na używane przekleństwa. Mnie to nie gorszyło, a wręcz przeciwnie, bawiło i podobało mi się, bo lubię charakternych bohaterów z ciętymi językami. 

Książka okazała się być fajną odskocznią od typowych oklepanych i mdłych romansów. Nie wieje w niej nudą, bohaterowie są zadziorni i niepokorni. Czuć między nimi chemię i wzajemne przeciąganie, mimo początkowej wzajemnej niechęci. Do tego tocząca się wokół nich akcji nie jest wyolbrzymiona i przerysowana. Przykuwa uwagę, ciekawi, zaskakuje, a w odpowiednich momentach bawi. Czytając tę książkę naprawdę dobrze się bawiłam. 

środa, 19 czerwca 2019

"Kolekcjonerka" Marta Motyl

Jestem świeżo po przeczytaniu tej książki. Jakie są moje pierwsze wrażenia? Na pewno zaskoczenie. Chyba pierwszy raz czytałam książkę w której sceny seksu pomiędzy kobietami, zostały opisane w taki dokładny sposób. Mało jest w erotykach takich scen, a tutaj ich z pewnością nie brakuje. Drugie zaskoczenie to opisy tych scen. Autorka niewątpliwie ma talent do opisywania namiętnych i gorących scen. To, w jako sposób to zrobiła, zasługuje na pochwałę. Nie ma tam scen typu: włóż, pchnij i wyciągnij. Są za to opisy pobudzające wyobraźnię, tak jakby zostały przenoszone na płótno malarskie, a my jesteśmy tego świadkami. 



„Kolekcjonerka" jednak nie jest tylko i wyłącznie erotykiem. Według mnie to takie jakby studium życia młodej kobiety, która nie miała łatwego i przyjemnego dzieciństwa.  Teraz wie, czego unikać, aby ponownie nie zostać skrzywdzoną. Nie chce udawać kogoś, kim nie jest, nie chce poświęcać się dla innych. Chce czerpać z życia przyjemności i być szczęśliwa. Jednak zanim do tego dojdzie, musi znaleźć w swoim życiu złoty środek. 

Bohaterką jest Magda. Młoda, piękna i pewna siebie kobieta. Z początku mało o niej wiadomo. Z pewnością lubi seks i wiążące się z nim orgazmy. Nie wstydzi się o tym mówić. Sama nazywa siebie gejszą. Na życie zarabia jako modelka oraz oferując innym swoje usługi seksualne. Zarówno mężczyznom, jak i kobietom. Od jakiegoś czasu interesuje się sponsoringiem, w którym to ona jest sponsorowana. Dzięki internetowemu ogłoszeniu nawiązuje bliższą relację z Mecenaską. Daje się porwać nurtowi kobiecej namiętności i seksualności. Swoim ciałem daje przyjemność, ale też oczekuje tego samego w zamian. Jednak w pewnym momencie to, co wydawało jej się do tej pory tak dobre, pociągające i wyzwalające, zaczyna ją przytłaczać. Dochodzi do wniosku, że pora na zmianę w swoim życiu. 

Lata dzieciństwa i młodości odcisnęły na Magdzie swoje piętno, nie tylko w umyśle, ale i na ciele. Właśnie tych blizn na ciele wstydzi się najbardziej. O tym nie chce mówić. Magda pomimo niełatwej przeszłości idzie do przodu z podniesioną głową. Jej sposób postrzegania relacji damsko-męskich i damsko-damskich jest dość ironiczny, ale zarazem inteligentny i trafiony. Jej doświadczenia w związkach z mężczyznami przekonały ją, że spełnienie może znaleźć jedynie w rękach innej kobiety, która doskonale zna potrzeby drugiej kobiety. Tak właśnie trafia w układ z Mecenaską, który jest intensywny w doznania, jednak czegoś mu brakuje. W tym momencie Magda przyznaje się sama przed sobą, do swoich emocjonalnych potrzeb, których nie zaspokoi żadne porządne pieprzenie. Czasami trzeba uczyć głębszych i prostego bycia ze sobą. Choć bliskość nadal jest ważna, Magda woli seks z miłością niż bez niej. 

Z pewnością „Kolekcjonerka" nie jest typowym prostym erotykiem. Wiele w niej scen seksu, opisanych w bardzo plastyczny i jakby malowniczy sposób. Są to namiętne i podniecające sceny. Czytając je można nabawić się rumieńców. Bardzo mnie one zaskoczyły, bo mimo tego, że niektóre z nich są dość mocne i ostre, są wysmakowane i sensualne. Ale oprócz scen zbliżeń, są tu poruszane inne ważne kwestie. Mowa tu o postrzeganiu kobiet w naszym społeczeństwie. Bohaterka nie chce być kobietą uległą, która wyrzeka się swojej kobiecości. Chce znać swoją wartość i nie boi się mówić o swoich potrzebach cielesnych. W tej książce seks nie jest tematem tabu, ale też nie jest przedstawiony wulgarnie. Jeśli więc szukacie niesztampowego erotyku, śmiało sięgajcie po tę książkę.