czwartek, 31 października 2019

"Horyzont" Jakub Małecki

„Horyzont" jest pierwszą powieścią autorstwa Jakuba Małeckiego, którą przeczytałam. Od razu przypadł mi do gustu styl autora, który jest prosty, ale tak dosadny i rzeczowy, niosący w sobie wiele emocji.


Bohaterami są Maniek i Zuza. Oboje są narratorami i naprzemiennie widzimy świat ich oczami. Oboje zmagają się z trudną przeszłością, która nie daje im o sobie zapomnieć. Nie odnajdują się w rodzinnym gronie, wśród znajomych czy innych ludzi. Jedynie ich wzajemna obecność ich nie drażni. Uważają siebie za wielkich przegrywów życia. Spotykają się przy wódce i czipsach, słuchając bułgarskiego rapu, opowiadając o swoich codziennych niepowodzeniach. Może wydawać się to dziwne, ale te momenty razem, wśród sterty nieudanych rzeczy, najbardziej im się podobają i dają im chwilę wytchnienia. W tych momentach nie muszą ukrywać swoich prawdziwych, nieidealnych osobowości.

Maniek jest weteranem wojennym z zespołem stresu pourazowego. Nie potrafi poradzić sobie ze wspomnieniami z misji, które miały znaczący wpływ na to, jakim jest teraz człowiekiem. Jest niedocenionym bohaterem, wrakiem samego siebie, z bliznami na ciele i duszy, oraz z wielkimi wyrzutami sumienia. Jego najbliższym przyjacielem jest Miętowy, który podobnie, jak Maniek, mierzy się z wojenną traumą. Oboje nie potrafią odnaleźć się w normalnej rzeczywistości, pozbawionej wojennych przeżyć.

Problemy Zuzy, przy problemach Mańka, wydają się dość błahe, jednak są one w ogóle z innej kategorii i nie ma co ich do siebie porównywać. Ona próbuje dowiedzieć się czegoś konkretnego o rodzinnej tajemnicy, która jest skrzętnie skrywana przez jej bliskich. Sekret jej zmarłej matki ciąży nie tylko Zuzie, ale też jej ojcu. Czy odkrycie dawnej tajemnicy przyniesie im ulgę?

Autor stworzył świetnych bohaterów i świetną fabułę. Krok po kroku wprowadza nas w nieidealny świat Mańka i Zuzy. Wszystko dozuje małymi porcjami, po kolei odkrywając kolejne elementy historii. Tutaj każdy rozdział, każdy akapit i każde zdanie ma znaczenie, trafia w samo sedno i prosto w serce czytelnika. Podobało mi się ukazanie realiów panujących na misjach wojennych i ich wpływu na psychikę żołnierzy, oraz zderzeniu ich oczekiwań co do powrotu do ojczystego kraju z powojenną rzeczywistością. Fajnym motywem jest też pisanie książki przez Mańka, który opisuje w niej swoje wojenne doświadczenia oraz przewrotna gra imionami i nazwiskami. „Horyzont" jest świetną powieścią o odwadze, przyjaźni, zdradzie, wybaczeniu, tęsknocie i dążeniu do odnalezienia własnego „ja".

Książkę odebrałam za punkty w portalu Czytam Pierwszy. 

poniedziałek, 28 października 2019

"Finlandia. Sisu, sauna i salmiakki"

Chcecie spędzić miły i ciekawy tydzień w fajnym miejscu? Jeśli tak, to zapraszam do Finlandii 😊



Dzięki książce "Finlandia. Sisu, sauna i salmiakki" autorstwa Aleksandry Michty-Juntunen 💙 bliżej poznałam ten interesujący kraj. Autorka mieszka tam już prawie dwanaście lat więc wie co nieco na jego temat. W książce pokazuje, że Finlandia, która uznawana jest za „naj" kraj, w rzeczywistości jest normalnym krajem, z wadami i zaletami. Przytoczyła wiele zaskakujących informacji o nim, jego mieszkańcach, tradycjach, obyczajach. Jest tu też trochę historii tego kraju, która dobrze tłumaczy, dlaczego jest on właśnie taki. Wszystko przekazane jest w bardzo przystępny i interesujący sposób, dlatego nawet te historyczne wzmianki dobrze mi się czytało. To dobrze świadczy o stylu autorki, bo często takie historyczne informacje w książkach podróżniczych przytłaczają i męczą. Tu na szczęście tylko wzbogaciły książkę. 

Jeśli ktoś oczekuje od tej książki opisu najpopularniejszych miejsc w Finlandii wartych odwiedzenia, może się trochę rozczarować, bo ich w niej po prostu nie ma. Autorka skupiła się na opisie kraju, udowadniając, że jest on nie tylko sielską krainą przykrytą białym puchem. Zapoznaje nas z Finami, opanowanymi i pragmatycznymi ludźmi, dla których „sisu" ma ogromne znaczenie. Opowiada także o ich kulinarnych preferencjach i serwuje nam tradycyjne przysmaki, począwszy od żytniego chleba, idąc przez mięso łosia, a kończąc na „salmiakkach", czyli specyficznych cukierkach, które albo się kocha albo nienawidzi. Kilka rzeczy o Finlandii było dla mnie zaskakujących, jak na przykład to, że Finowie wypijają najwięcej kawy na świecie (jedna osoba aż 12 kg rocznie!) oraz to, że w Finlandii znajdziemy ponad 300 jezior i stawów mających w nazwie nieprzyjemne słowo na g**** 😁 

Jedynym minusem książki jest dla mnie zbyt mała ilość zdjęć tego intrygującego kraju. Dzięki tej książce zapragnęłam odwiedzić ten zadziwiający kraj. Myślę też, że odnalazłabym się w nim, gdybym miała w nim zamieszkać, bo posiadam sporo cech charakterystycznych dla typowych Finów. Pozostaje mi tylko zaplanować podróż i ruszyć odkrywać Finlandię.

Dziękuję serwisowi www.nakanapie.pl za możliwość przeczytania tej książki. 

poniedziałek, 21 października 2019

"Nigdzie indziej" Tommy Orange

"Nigdzie indziej" nie jest lekką, prostą i łatwą historią. Czytając ją trzeba być skupionym, czytać między wierszami i analizować. To opowieść wielopokoleniowa, o pochodzeniu, walce o tożsamość, przemocy wśród rdzennych mieszkańców Ameryki. Podobnie jak czarnoskórzy, są oni dyskryminowani i nękani od wielu lat. Mimo, że niegdyś Ameryka była ich ojczystą ziemią, teraz nic im się nie należy. Wszystko zostało im brutalnie odebrane, zarówno ziemie, jak i ich tożsamość.


Bohaterowie powieści są w różnym wieku, robią różne rzeczy i mają za sobą różne doświadczenia. Łączy ich nie tylko indiańska krew, ale też chęć zachowania swojej tożsamości. Wszyscy wybierają się na Wielki Zjazd Plemienny, na który zjeżdżają się rdzenni mieszkańcy Ameryki, aby kultywować swoje tradycje i obyczaje i spotkać się w większym gronie. Dla bohaterów to doniosłe i ważne przeżycie. Każdy z nich na swój sposób przygotowuje się do tego spotkania. Każdym z nich kierują też inne motywy uczestnictwa w tej imprezie. Niestety finał spotkania okazuje się tragiczny w skutkach.

Na pozór bohaterów nic nie łączy, jednak im dalej zagłębiamy się w powieść, tym więcej dostrzegamy powiązań między nimi. Lubię takie zabiegi w książkach. W opisywanej historii znajdziemy sporo bólu, smutku, poczucia wyobcowania, beznadziei i bezsilności. Autor porusza problemy nie tylko każdego bohatera, ale też całej społeczności rdzennych mieszkańców Ameryki. Snuje też przemyślenia natury egzystencjalnej i filozoficzne, które skłaniają do refleksji. Początek powieści jest małym zarysem historii Indian, która dla wielu osób może okazać się szokująca, zaskakująca i brutalna. Warto dodać, że autor powieści jest członkiem plemion Czejenów i Arapahów, więc problemy tych społeczności z pewnością nie są mu obce.

Książkę przeczytałam dzięki booktourowi zorganizowanemu przez Kryminał na talerzu

niedziela, 6 października 2019

"Szczyty mojego życia" Kilian Jornet

„Szczyty mojego życia” to książka opisująca wyjątkowy projekt Killiana Jorneta. Projekt ten polegał na szybkościowym zdobyciu takich szczytów, jak Mont Blanc, Everest, Elbrus, czy Denali. Pomysł ten był lekiem autora na jego gorsze samopoczucie spowodowane niezliczonymi sukcesami z 2011 roku. Udowodnił tym samym, że wygrywanie może się w końcu znudzić i nie dawać satysfakcji.



Autor książki jest biegaczem długodystansowym, skialpinistą, kolarzem górskim i dwuboistą. Osiągnął wiele rekordów w biegu na szczyt i z powrotem. Projekt Szczyty mojego życia był przez niego realizowany przez pięć lat. Było to bardzo ambitne wyzwanie na wysokim poziomie, ale też wspaniała inicjatywa, w której wzięły udział osoby podzielające pasje i zdolności autora.

Można zarzucić autorowi, że w sumie sam sobie przeczył realizując ten projekt, bo przecież miał już dość ciągłych sukcesów, a to co osiągnął i zdobył w ciągu trwania tego projektu, było niebywałym sukcesem. Do tego pobił kilka rekordów. Jednak ten projekt miał umożliwić autorowi poznanie samego siebie, podjąć nowe wyzwania i zrobić coś innego niż do tej pory. Do projektu wybrał sześć szczytów które najbardziej mu się podobały ze względu na sportowe wyzwania, historię, piękno góry. Ważne też były trudności, które napotka na swojej drodze oraz nauka, którą wyciągnie z tego wszystkiego.

Projektowi przyświecały pewne zasady, których należało przestrzegać. Wśród nich znalazły się takie mówiące o tym, że w góry należy iść z prostotą, bez tragarzy, bez pomocy, z pokorą, odpowiedzialni za samych siebie, nie niszcząc środowiska. Celem nie jest osiągnięcie sukcesu, ale odnalezienie szczęścia i spełnienia.

Książkę czyta się błyskawicznie. Spędziłam z nią miłe i ciekawe popołudnie. Zdobywanie każdego szczytu jest opisane dość szczegółowo, ale i przystępnie. Dowiadujemy się jaki sprzęt miał przy sobie autor, kto mu towarzyszył, ile czasu zajął mu bieg na szczyt i z powrotem, jakie napotkał trudności i co odczuwał podczas tych wyzwań. Książka wzbogacona jest świetnymi zdjęciami, które idealnie oddają klimat doświadczeń autora. Osoby zainteresowane tematyką górską z pewnością będą zadowolone z tej lektury. Ja jestem pełna podziwu dla pasji autora i jego ekstremalnych umiejętności.