środa, 28 sierpnia 2019

"Kastor" Agnieszka Lingas-Łoniewska

Bohaterami „Kastora" jest dwójka zupełnie różnych osób. On – Kastor, czyli Konstanty Lombardzki jest człowiekiem sukcesu, prezesem firmy, który w podziemiach klubu zamienia się w bezwzględnego zawodnika walk MMA. Ona – Anita jest młodą kobietą, która ledwo wiąże koniec z końcem. Pracuje w klubie i dodatkowo podejmuje się sprzątania w firmie Kastora. Dzieli ich wiele, ale i łączy bardzo dużo. Oboje mają za sobą trudne i bolesne doświadczenia. W dzieciństwie stracili najbliższych, przez co ich życia zaczęły przypominać piekło. Żadne z nich nie wierzy miłość i w to, że może ich zmienić na lepsze. Czy ich spotkanie jednak coś zmieni w ich podejściu do głębszych uczuć?



Autorka posłużyła się w powieści dość bezpiecznym i banalnym schematem typu: on – przystojny, bogaty, pewny siebie i niebezpieczny, a ona – piękna, biedna, przestraszona i zagubiona. Kiedy się spotykają od razu coś ich do siebie przyciąga i nie mogą sobie się oprzeć. Mimo tego całego zamysłu, całość jest napisana lekkim i przystępnym stylem, dzięki czemu powieść czyta się szybko i przyjemnie. Historia może i jest przewidywalna, ale czasami lubię sięgnąć po coś w tym stylu.

Fajnym pomysłem było umieszczenie w powieści wątku walk MMA, które dodały całości akcji i napięcia. Lubię pewnych siebie, trochę niebezpiecznych i nieprzewidywalnych facetów, więc postać Kastora przypadła mi do gustu. Po śmierci rodziców trafił pod opiekę wuja i wtedy jego życie stało się okropne. To, czego codziennie doświadczał od tego człowieka, miało go zahartować i zrobić z niego niezniszczalnego. Dzięki temu właśnie taki się stał, ale też został pozbawiony przez to jakichkolwiek dobrych uczuć. Nigdy nikogo nie pokochał, bo wpajano mu, że miłość tylko go osłabi i zniszczy. Z tego powodu kobiet służą mu jedynie do zaspokajania chwilowych przyjemności. Jednak wszystko się zmienia gdy na swojej drodze spotyka Anitę.

Anita to młoda i piękna kobieta, która nie ma w życiu lekko i nigdy nie miała. Kiedyś miała kochającą mamę, niestety po jej śmierci została sama z ojczymem i jego synem. Od tego momentu jej życie zmieniło się na gorsze. Jej ojczym traktował ją okropnie i w ogóle jej nie szanował. Dopiero jego wypadek, uratował ją z jego obleśnych rąk. Jednak od tej pory musiała radzić sobie z kolejnym problemem – swoim przyrodnim bratem Konradem, z którym kiedyś wspierali się wzajemnie w trudnych chwilach, a który teraz przysparza jej wielu zmartwień. Musi płacić mu spore sumy pieniędzy za to, że kiedyś jej pomógł. W ostatnim czasie jego zachowanie staje się coraz bardziej nachalne i agresywne, ponieważ wplątał się w złe interesy. Anita stara się jak może, aby zarabiać jak najwięcej. Decyduje się nawet na tańczenie w nocnym klubie. Gdy podejmuje pracę sprzątaczki w firmie Kastora, nie spodziewa się, że Konstanty, to ten sam zawodnik MMA, którego kilka razy widziała w czasie walk.

Relacja między dwójką bohaterów jest dość prosta. Kiedy się spotykają i trochę bliżej poznają, od razu zaczynają czuć do siebie coś więcej. Kastor chce w końcu stworzyć normalny związek, podobnie jak Anita. Oboje mają za sobą trudną przeszłość, która ciągle o sobie przypomina. Mimo to chcą uporać się ze swoimi demonami przeszłości i opiekować się sobą nawzajem.

W książce został poruszony temat przemocy domowej i wykorzystywania seksualnego, co w przypadku dodało powieści więcej wiarygodności. Całość okazała się być szybkim i lekkim czytadłem. Wielbiciele tego typu literatury prawdopodobnie będą zadowoleni. „Kastor” jest pierwszym tomem serii „Bezlitosna siła”. W tej części autorka zapoznała nas już trochę z głównym bohaterem kolejnej części, Patrykiem, czyli tytułowym Polluksem, który jest przyjacielem Kastora. Jestem ciekawa, jak potoczą się jego losy, bo wydaje mi się być jeszcze bardziej mrocznym facetem niż Kastor.

"Przy niej w końcu coś czułem. Czułem... Zaczynało mi na niej zależeć. Co było zupełnie niespodziewane, bo człowieczeństwa wyzbyłem się milion batów temu.
„To nie baty i ćwiczenia ranią najbardziej. Tylko słowa. Te mają cholerną siłę unicestwiającą.”

środa, 21 sierpnia 2019

"Jeszcze będziemy szczęśliwi" Enrico Galiano

„Jeszcze będziemy szczęśliwi” to książka opisująca losy siedemnastoletniej Goi Spady. Dziewczyna ta jest dość nietypową nastolatką. Jest bardzo wrażliwa, inteligentna, zabawna, ale też jest druga strona medalu: jest bardzo samotna. Nie ma żadnych przyjaciół oprócz swej wymyślonej przyjaciółki Toni, z którą prowadzi rozmowy, jak z osobą prawdziwą . W szkole nazywana jest Smutasem, nikt jej nie lubi, często inni jej dokuczają i śmieją się z niej. W domu też nie ma lekko. Jej rodzice są rozwiedzeni, dlatego mieszka z mamą i schorowaną babcią. Jednak co jakiś czas jej rodzice godzą się i wracają do siebie, by za jakiś czas w wielkim szale i kłótniach znów się rozejść. Ich problem z alkoholem tylko pogarsza ich nieciekawą sytuację. Goia ciężko przeżywa sytuację panującą w domu. To, co dzieje się w jej domu, odbija się na jej zachowaniu i postrzeganiu otoczenia. 



Goia jak przystało na nietypową nastolatkę, ma również nietypowe upodobania. Słucha muzyki, której jej rówieśnicy nawet nie znają. Uwielbia wyszukiwać w obcych językach słowa nieprzetłumaczalne, które odnoszą się do jej uczuć i sytuacji, w których się znajduje. Nie lubi zadawać się z innymi ludźmi, bo uważa, że każdy udaje kogoś innego i kłamie. Stąd też jej kolejne dziwne hobby: fotografowanie pleców innych ludzi.

Pewnego wieczoru w opuszczonym barze spotyka Lo – osiemnastolatka grającego samotnie w lotki. Ta znajomość daje Goi sporo wiary i pewności w siebie. Lo staje się jej prawdziwym przyjacielem i pierwszym chłopakiem. Jednak pewnego dnia nie pojawia się w umówionym miejscu. Goia postanawia go odnaleźć. Czy uda jej się to? Czy może Lo był tylko kolejnym wymyślonym przez nią przyjacielem?

Ciekawą postacią jest też nauczyciel filizofii Goi, pan Bove. Jest on jedynym dorosłym z którym Goua prowadzi takie szczere i inteligentne rozmowy. Ten człowiek nie ocenia, nie krytykuje, a pokazuje szersze spojrzenie na różne sytuacje. Jego życiowe mądrości i rady, wniosły do książki wiele mądrych przesłań. Bardzo podobały mi się ich wspólne dyskusje. Nie można też pominąć wyimaginowanej przyjaciółki Toni. Rozmowy pomiędzy tymi dwiema nastolatkami były zabawne, szczere i pokazywały, że Goia jest normalną nastolatką, która po prostu jest wrażliwsza i nie chce udawać kogoś kim nie jest.

Sam Lo okazał się być równie wrażliwy, co Goia. Wydawali się być zbyt doświadczeni przykrymi momentami, jak na swój wiek. Pewnie dlatego tak dobrze się rozumieli. Jego historia była niejednoznaczna. W pewnym momencie sama zastanawiałam się czy nie jest on tylko wytworem wyobraźni Goi. Kiedy chłopak zniknął Goia, pomimo wielu wątpliwości postanowiła go odnaleźć. Wierzyła, że może mu pomóc, choć on sam tego nie chciał. Goia pokazała, że jest upartą, ale i troskliwą osobą, która nie skreśla innych z powodu ich problemów z samym sobą. Tym samym udowodniła, że miłość ma różne oblicza, a gdy ktoś upada trzeba mu pomóc stanąć na nogi. 

Historia Goia urzekła mnie swoją subtelnością. Polubiłam tę młodą i bystrą dziewczynę, która miała bardzo inteligentne podejście do świata. To, że nie potrafiła poradzić sobie z ogarniającymi ją emocjami, to tylko wynik niewłaściwego zachowania jej rodziców. To oni zachowywali się, jak bezmyślni nastolatkowie, a nie Goia. 

Świetnym pomysłem było stworzenie nietypowego zainteresowania Goi, a mianowicie wynajdywania w innych językach słów nieprzetłumaczalnych. Nie zdawałam sobie sprawy, że w ogóle istnieją takie słowa. Goia stała się mistrzynią w ich odkrywaniu. Te wszystkie słowa idealnie odzwierciedlały jej samopoczucie j emocje, które odczuwała w trudnych i ważnych momentach w jej życiu. Na pewno kilka z nich zapamiętam i zapiszę, tak samo, jak mądre sentencje, których jest w tej książce niemało. To sprawia, że staje się ona jeszcze bardziej wartościowa.

„Jeszcze będziemy szczęśliwi” to naprawdę dobra i interesująca lektura. Opowiada o trudach dorastania i zmagania się z problemami im towarzyszącymi. To nie są jakieś mało znaczące błahostki. To trudne problemy, które mają istotny wpływ na młodych ludzi. Niektórzy z nich mierzą się z nimi w samotności. Jednak gdy w końcu znajdują bratnią duszę, walczą o nią z całych sił, mimo tego, że sami mają niemałe problemy.

Ta historia to kolejna udana młodzieżówka, którą przeczytałam w tym roku. Jest subtelna, momentami wzruszająca i smutna. Podejmuje tematy problemów, z którymi muszą się mierzyć nastolatkowie: samotność, wyobcowanie, brak wiary w siebie, rozwód rodziców, alkoholizm najbliższych, przemoc domowa. Kolejna mądra i piękna młodzieżówka warta przeczytania.

„Nie można uważać, że da się miłość zrozumieć, że można o niej przeczytać i ją zinterpretować, logicznie ją wytłumaczyć. Nie tam, nie w mroku. Wszędzie, ale nie tam.”
„Nienawiść może się objawić w różny sposób. Zdarzają się momenty, gdy zaślepia tak bardzo, że robi się rzeczy, których nigdy by się po sobie nie spodziewało.”

poniedziałek, 19 sierpnia 2019

"Zemsta kobiet" Marcin Pilis, Wydawnictwo Lira

„Zemsta kobiet” to książka, która wstrząsa i pozostaje na dłużej w pamięci czytelnika. Nie czyta jej się lekko i łatwo, ale nie ze względu na styl autora, któremu nie mam nic do zarzucenia. Jest pełna smutnych i brutalnych wydarzeń więc nie jest to lektura dla osób zbyt wrażliwych.


Jej bohaterkami są Paula i Klaudyna. Paula jest dwunastolatką mieszkająca w rodzinie zastępczej. Niestety nie jest to dobra rodzina. Jej nie matka i nie ojciec, jak sama ich nazywa, nie okazują jej należytej miłości, a ich opieka nad nią pozostawia wiele do życzenia. Poza tym Paula doświadcza jednego z najgorszych możliwych przeżyć. Jej ojciec zaczyna ją molestować, a wraz z dojrzewaniem Pauli, molestowanie zaczyna przybierać coraz gorsze formy. W końcu dziewczyna zostaje sprzedana handlarzowi żywym towarem i opuszcza rodzinny dom. Od tego momentu jej życie zamienia się w jeszcze gorszy koszmar.

Klaudyna jest prawdziwą matką Pauli. Porzuciła ją zaraz po porodzie. Pracuje i mieszka w Egipcie. Po tym co spotkało ją w rodzinnym kraju, postanowiła odciąć się od wszystkiego i wyjechać jak najdalej. Jednak gdy dostaje tajemnicze listy od osoby podającej się za jej dziadka, postanawia wrócić do Polski i odnaleźć córkę. Wskazówka po wskazówce Klaudyna podąża śladem córki. Jej plan jest prosty: odzyskać ją. Nie spodziewa się, że poszukiwania zmuszą ją do stawienia czoła demonom przeszłości, a także doprowadzą do odkrycia okropnej prawdy o niej samej.

W całej historii znaczącą postacią jest też Karol Cichowski. To stary mężczyzna, miastowy bogacz, posiadacz dawnych koszar wojskowych, które przekształcił w prywatne miasteczko, do którego wstęp mają tylko nieliczni. Swoje bogactwo zawdzięcza handlowi żywym towarem i prostytucji, którymi zajmuje się od długich lat. Jest człowiekiem bezwzględnym, opętanym dziwną i chorą teorią, która rządzi jego życiem. Obecnie jego największym pragnieniem jest posiadanie Pauli i Klaudyny w swoim domu. Ma wobec nich pewien okrutny plan.

Każdy bohater powieści został świetnie wykreowany. Autor stworzył ich precyzyjne portrety psychologiczne. Dzięki temu dokładnie wnikamy w ich świat, poznajemy ich przeszłość, doświadczamy ich emocji na własnej skórze. Każdy bohater na swój sposób doświadczył zła, czy to raniąc innych, czy też będąc ranionym. Jednak to kobiety są tutaj najbardziej pokrzywdzone. Zło, które je dotykało i dotyka ze strony mężczyzn, jest złem w najgorszej formie. Kobiety są traktowane jak najzwyklejsze przedmioty, których jedynym zadaniem jest zaspokojenie potrzeb płci przeciwnej. Ich uczucia nie są w ogóle brane pod uwagę. Tym samym autor odsłonił mroczne oblicze mężczyzn, którymi kieruje pierwotny instynkt i niezaspokojony popęd seksualny.

Fabuła książki jest bardzo wiarygodna. Poruszane są w niej naprawdę trudne i niewygodne tematy: gwałtów, pedofilii, handlu żywym towarem, przemocy domowej. Styl autora jest inteligentny i dopracowany w szczegółach, przez co powieść czyta się bardzo dobrze. Nie można też zapomnieć o filozoficznych wywodach Karola Cichowskiego i jego końcowego monologu, który ma wytłumaczyć czytelnikowi przesłanki wszystkich działań tego starego i okropnego typa. Według niego jego działalność świadczy o miłości do kobiet, lecz to po prostu usprawiedliwienia szalonego i okropnego faceta.

„Zemsta kobiet" zrobiła na mnie duże wrażenie. Dawno nie czytałam książki tak mocnej, poważnej, smutnej i szokującej. Czytając ją czułam gniew i dyskomfort, ze względu na okrutne i brutalne sceny. Dlatego czasami chciałam ją odłożyć na bok i już do niej nie wracać. Denerwowało mnie całkowite uprzedmiotowienie kobiet. Historia Klaudyny i Pauli pokazuje, że czasami od dzieciństwa jesteśmy skazani na zło, które prędzej czy później nas dopadnie. Prawda, która wychodzi na jaw w trakcie poszukiwań córki przez Klaudynę, zszokowała mnie i wbiła w fotel. Pewnie i w bohaterkach wywołała niemałe emocje. 

Autor pisząc tę książkę, wrzucił czytelnika na emocjonalny rollercoster, który ciężko zatrzymać. To była naprawdę trudna i bolesna lektura. Nie znalazłam w niej nic typowo pozytywnego. Książka jest przesiąknięta smutkiem i złem. Nawet zakończenie jest smutne. Mimo to, jak najbardziej warto ją przeczytać i zastanowić się nad opisywaną historią, bo daje do myślenia. 

„Trzeba wam bowiem wiedzieć, że potwory to właśnie ludzie. Nie ma innych potworów. Gdyby istniały inne, człowiek straciłby palmę pierwszeństwa.”
„Czułam, że to ta obcość w nim zawarta próbuje się we mnie wcisnąć. W tym jego pchaniu, wciskaniu, wsadzaniu na siłę była przede wszystkim zimna taka jakby obcość, i taka bolesna, taka, jakiej nie znam i jaka mnie niszczy, bo jest tak różna ode mnie, nie jest mną, ale ciągle chce we mnie wejść.”


wtorek, 6 sierpnia 2019

"Rozmowa z Górą" Rafał Fronia

Autor „Rozmowy z Górą" jak mało który podróżnik potrafi wniknąć w otaczający go świat, snuć filozoficzne przemyślenia i dzielić się nimi z czytelnikiem. Przybliża nam świat wysokogórski, niebezpieczny i nieosiągalny dla wielu ludzi. Dzięki swojej książce udowadnia, że dla niektórych himalaistów droga do zdobycia szczytu jest znacznie ważniejsza niż jego zdobycie.


Rafał Fronia jest himalaistą nie byle jakim. Siedmiokrotnie udało mu się przechytrzyć los i wyjść cało z sytuacji, które prowadziły go prosto w objęcia śmierci. Sam siebie określa mianem „romantyka gór wysokich" i każdy kto przeczyta tę książkę zgodzi się z tym mianem. W czasie wypraw wysokogórskich zawsze spisuje swoje przemyślenia i refleksje. Przelewa na papier to, co góry mają mu do powiedzenia. Wędrówki górskie są dla niego wyprawami w głąb siebie i swojego umysłu. Wszystkie dylematy, pozytywy, negatywy, decyzje, wizje i niepowodzenia, których doświadcza, są impulsem do snucia głębokich przemyśleń i wyciągania odpowiednich wniosków.

Pierwsze co urzekło mnie w tej powieści, to styl autora. Z jednej strony jest lekki, przystępny, pełen zabawnych anegdot z jego podróży. Z drugiej strony jest też refleksyjny, skłaniający do myślenia, refleksyjny. Zauważyłam, że himalaiści, którzy piszą książki o swoich wyprawach mają dar do świetnego opisywania tego, co czują tam wysoko, w obliczu trudnego i niebezpiecznego żywiołu. Tak też jest w przypadku tego autora, choć u niego ta zdolność jest wybitna.

Na dużą uwagę zasługuje świetne relacjonowanie życia obozowego. Cała codzienność i przyziemność wyprawy, jej wady i zalety, cienie i blaski – to wszystko mamy tu idealnie opisane. A samo atakowanie szczytu, podejmowanie trudnych decyzji, to już wyższa szkoła jazdy. Dzięki formie książki zbliżonej do dziennika, towarzyszymy autorowi dzień za dniem w jego niezwykłej wyprawie, która opisana jest od samego jej początku. Więc naszą podróż rozpoczynamy już od lotu do Katmandu, czyli stolicy Nepalu. Później jest trekking, baza, atak szczytowy i powrót. Kilometr za kilometrem, metr za metrem, mozolnie się wspinamy w górę, walczymy z niesprzyjającą pogodą, własnymi lękami i słabościami, przekraczamy swoje granice, walczymy o życie. To niesamowite uczucie.

Tym razem zdobycie Manaslu okazało się nieosiągalne, jednak dla autora nie jest to porażka. To kolejna cenna lekcja, ucząca czegoś nowego. Najważniejsze jest to, że ekipa wróciła z niej do domu cała i żywa. I to jest największy sukces tej wyprawy. Tym samym autor potwierdził, że nie ma parcia na wygraną za wszelką cenę. Najważniejszy jest człowiek, jego bezpieczeństwo i czyste sumienie.

Rafał Fronia poza umiejętnością wspinaczki wysokogórskiej posiada inną cenną zaletę. Jest świetnym obserwatorem otaczającego go świata i ludzi, których spotyka podczas swoich podróży. Umiejętnie przybliża nam inne kultury, obyczaje, tradycje, nietypowe zachowania i różne spojrzenia na świat. Smaku dodają fantastyczne zdjęcia, które idealnie odzwierciedlają to, co widzi autor.

Książki podróżnicze często odstraszają od siebie dużą ilością historycznych informacji lub niepotrzebnych wtrąceń autorów. W tej książce na szczęście tego nie znajdziemy. 
„Rozmowa z Górą” okazała się być świetną książką, która przybliża czytelnikowi niebezpieczny, ale jakże fascynujący świat gór wysokich. Czytając ją czuje się emocje towarzyszące uczestnikom takiej ekstremalnej wyprawy, poznaje się ich życie codzienne w bazie, ale też towarzyszy im się w wędrowaniu i samej wspinaczce. To także historia o drodze i poszukiwaniu samego siebie. To rozmowa z samym sobą i poszukiwanie sensu życia. Ta książka to również kopalnia inteligentnych cytatów, wartych zapamiętania lub zanotowania. Opowieść snuta przez autora jest żywa, wciągająca, refleksyjna i fascynująca. Możemy choć na chwilę stać się uczestnikiem ekstremalnej przygody, która na długo pozostanie w naszych myślach.

„Najważniejsze to czysta głowa. Wysprzątanie myśli, o które można by się potknąć tam, w górskiej ciemności namiotu szarpanego wiatrem. Tam każdy taki niezałatwiony, zalegający w głowie śmieć jest szalenie niebezpieczny."
„Dziś mam wrażenie, że to Góra do mnie mówi, a nie ja do niej. Coś mi tłumaczy, czegoś oczekuje, ale ja nie rozumiem, nie wiem, co i w jaki sposób zrobić, żeby było dobrze. Czuję się jak ten, co robi to pierwszy raz, pełen obaw i wątpliwości co do tego, jak wypadnie. To trudne myśli.”

niedziela, 4 sierpnia 2019

"Układ" Igor Brejdygant

Bohaterką „Układu” jest Monika Brzozowska. Jest policjantką i obecnie przebywa na bezterminowym urlopie. Po tym jak musiała zabić swojego męża, który okazał się być płatnym zabójcą, a wszystko co o nim wiedziała było kłamstwem, załamała się. Jej psychika jest w rozsypce, a branie przez nią twardych narkotyków nie ułatwia dojścia do siebie. Póki co nie ma ochoty wracać na komisariat, jednak gdy zaczynają ginąć świadkowie, którzy mieli pomóc policji w rozbiciu szajki pedofili, komisarz Borowska postanawia dokończyć rozpoczętą sprawę.


Pomimo tego, że „Układ” jest kontynuacją innej powieści autora, a mianowicie „Rysy", nie czułam się zagubiona czytając tę powieść. Dzięki sporej liczbie odwołań do poprzedniej części, nie sprawiło mi problemu ogarnięcie całego tematu.

Bardzo spodobało mi się umieszczenie kobiety w roli głównej. Mimo, że obraca się w typowo męskim świecie, nie najgorzej radzi sobie z niejednym twardzielem. Z jednej strony Brzozowska jest twardą i bezkompromisową policjantką, nie uznajacą półśrodków, a z drugiej strony od wielu lat walczy ze swoimi demonami, raz lepiej raz gorzej. Nierzadko sięgała dna, ale zawsze jakoś potrafiła się ogarnąć i stanąć na nogi. Czy tym razem będzie podobnie i uda jej się rozwikłać intrygę?

Fabuła powieści jest dość skomplikowana i niekiedy trzeba czytać między wierszami więc podczas czytania jest wymagane pewne skupienie. To nie jest lekki i przyjemny kryminał. Widać w nim, w jaki sposób działają niektórzy funkcjonariusze. Układy i układziki to chleb powszedni nie tylko w policji, ale też i w polityce. To brudny i brutalny świat, nie mający litości dla osób, które utrudniają jego funkcjonowanie.

W przypadku „Układu” tytuł idealnie odzwierciedla to, co dzieje się w tej książce. A dzieje się sporo. Nie tylko jesteśmy obserwatorami życia prywatnego komisarz Brzozowskiej, które jest pełne wzlotów i upadków, ale też towarzyszymy jej i jej współpracownikom w prowadzeniu dochodzenia. A dochodzenie jest pogmatwane i zawiłe, bo nawet policjanci nie ufają sobie nawzajem. Tu nie ma dobrych i złych, bo każdy ma coś za uszami i gra do swojej bramki. Mało jest osób lojalnych i wartych zaufania, którzy nie wydadzą Cię dla własnych korzyści.

Główna bohaterka została świetnie wykreowana. Wzbudzała we mnie skrajne emocje. Raz darzyłam ją sympatią za jej bezkompromisowość i lojalność wobec towarzyszy broni, a zaraz mnie denerwowała tym, że sama wpychała się w sidła nałogu. Chociaż z drugiej strony wiem, że niektóre osoby nie potrafią radzić sobie ze swoimi dramatami w lepszy sposób. Palenie cracka i browna pozwalało Monice zapomnieć o tym, co ją gnębi i choć na chwilę uwolnić się od trapiących ją problemów. Podobało mi się podejście Brzozowskiej do swojej pracy, którą traktowała priorytetowo bez względu na zagrożenie.

Intryga przedstawiona w książce jest zawiła i skłania do myślenia. Fabuła została skonstruowana w sposób inteligentny i przykuwający uwagę. Akcja jest wartka i co chwilę na jaw wychodzą nowe i zaskakujące fakty: prywatne i zawodowe komisarz Brzozowskiej. Fajnym pomysłem było pokazanie jej życia z obu tych stron. Dzięki temu widzimy cienie i blaski pracy w policji, utrudnienia które są zależne od ludzi wysoko postawionych, a także jesteśmy świadkami walki nie tylko z groźnymi przestępcami, ale i z uzależnieniem od narkotyków.

„Układ” okazał się być smakowitym, mocnym, interesującym i inteligentnym kryminałem. Nie jest to łatwa historia, którą lekko się czyta. Lektura ta wzbudza duże zainteresowanie i czytelnik zostaje wciągnięty w siatkę różnych układów od samego początku. Tutaj trzeba się skupić i trochę pogłówkować, aby dojść do końca historii. Z pewnością niedługo sięgnę po poprzednią "Rysę", bo "Układ" pozytywnie mnie zaskoczył. Autor posługuje się specyficznym stylem, którzy nie każdemu może się spodobać. Mi na szczęście przypadł on do gustu więc polecam wszystkim miłośnikom inteligentnych i wymagających myślenia polskich kryminałów.