piątek, 20 września 2019

"Łańcuch" Adrian McKinty

„Łańcuch" wywołał sporo emocji na całym świecie. Jego prosty, zaskakujący i przerażający zarazem pomysł, z całą pewnością przykuwa uwagę. Jego bohaterowie zostają postawieni w sytuacjach, które zmuszają ich do zrobienia rzeczy, o których nie podejrzewaliby samych siebie. Czytając tę książkę zastanawiałam się, czy byłabym w stanie odnaleźć się w roli porywaczki, i jak to wpłynęłoby na moją osobowość. Jestem również bardzo ciekawa ekranizacji tej książki.


A czym jest Łańcuch? To idealne przedsięwzięcie, warte miliony dolarów, oparte na porwaniach, szantażu i terrorze. Prowadzony jest niczym rodzinna firma. Działa idealnie i jest niezawodny. Każde ogniwo Łańcucha musi przestrzegać reguł, aby uwolniono jego bliską porwaną osobę. O całym zajściu nikt nigdy nie może się dowiedzieć. Złamanie zasad grozi niebezpieczeństwem dla siebie i swojej rodziny.

Bohaterowie książki zostają zmuszeni do porwania sobie nawzajem dzieci. Wybór jest z pozoru przypadkowy, jednak osoby porywające, jak i rodziny porywanych muszą wykazywać odpowiednie cechy. Muszą być twardzi i za wszelką cenę dążyć do osiągnięcia zamierzonych celów. Zachowanie zimnej krwi jest tu niezwykle ważne, tak jak dobre zorganizowanie. Panikowanie czy dzwonienie na policję nie wchodzą w grę. Osoba, której dziecko zostało porwane, musi porwać inne dziecko, a jego rodzina również musi porwać kolejne dziecko, aby poprzednie zostało uwolnione i nic mu się nie stało. Do tego trzeba zapłacić okup, który jest adekwatny do możliwości każdej rodziny. Porywane dziecko nie powinno być przewlekle chore, nie może też być na nic uczulone. Jak widać Łańcuch działa jak dobrze naoliwiony szwajcarski zegarek.

Kylie to nastolatka, która zostaje porwana przez pewne małżeństwo. Gdy jej mama Rachel jedzie na wizytę do onkologa, dostaje telefon, w którym jakaś kobieta informuje ją, że porwała jej córkę. Tłumaczy jej, dlaczego to zrobiła i co Rachel musi zrobić, aby odzyskać Kylie. Kobieta jest w szoku, ale dzielnie wczuwa się w rolę porywaczki. Towarzyszymy jej w planowaniu porwania, wybieraniu ofiary, oraz w samym porwaniu. W pewnym momencie zaczyna jej pomagać Pete – jej szwagier, były wojskowy. Jego bratanica Kylie jest dla niego bardzo ważna więc decyduje się pomóc w porwaniu. Zarówno Rachel, jak i Pete, mierzą się z trudnymi problemami, jednak dla dobra dziewczynki, są gotowi do zrobienia okropnych rzeczy.

Powieść podzielona jest na dwie części. W pierwszej jesteśmy świadkami całego procesu porywania, począwszy od planowania, wybierania ofiary, porwania, przetrzymywania ofiary oraz jej uwolnienia. Ta część trzyma w napięciu. Ta część uświadamia nam, do czego zdolny jest człowiek w obliczu zagrożenia życia jego rodziny. Taka osoba sama siebie nie poznaje, traci wszelkie hamulce, jej moralność zmniejsza się do minimum. Człowiekiem kieruje wtedy strach i rozpacz. Autor zwrócił też uwagę na rolę portali społecznościowych w naszym codziennym życiu. Wiele osób publikuje każdy swój krok, tym samym dając przestępcom wiele wartościowych informacji, o czym nawet nie zdają sobie sprawy.

Druga część powieści pokazuje codzienność rodziny po porwaniu. Pokazuje jaki wpływ ma Łańcuch na ofiarę i porywaczy. Obie strony przeżywają traumę i ciężko im zapomnieć o przeżytym koszmarze. Udają, że wszystko jest w porządku, jednak ich psychika ciężko znosi te przykre doświadczenia. W tej części poznajemy też bliżej twórców Łańcucha i ich dzieciństwo, które miało znaczący wpływ na ich osobowości. Pomysłodawcy Łańcucha nie mają żadnych oporów przed wykorzystywaniem niewinnych ludzi i żerowaniem na ich trosce o rodzinę.

Zamysł powieści bardzo mi się spodobał. Pomysł okazał się być prosty, ale i przyciągający uwagę. Książkę czyta się w napięciu i z ciekawością. Bohaterowie są z krwi i kości, nie są idealni, mają swoje wady i zalety, mierzą się z różnymi problemami. Jedynie mam wątpliwości co do zakończenia, które dla mnie było zbyt przerysowane i wyolbrzymione. Można było finał rozegrać znacznie lepiej, spokojniej, bez tej niepotrzebnej jatki. Ogólnie powieść okazała się być bardzo dobrym nieszablonowym thrillerem psychologicznym. Warto dodać, że autor pomysł na fabułę zaczerpnął z meksykańskiej metody zastępowania ofiar porwań, oznaczającej możliwość zamiany ofiary porwania, na kogoś innego z jej rodziny, jeśli ta osoba wyjątkowo źle znosiła swoją sytuację. Do tego autor posiłkował się również znanymi na całym świecie listami łańcuszkowymi.

„- Musisz przetrzymywać członka rodziny wybranej osoby, aż ta zapłaci okup i sama kogoś uprowadzi. Będziesz musiała wykonać do niej dokładnie taki sam telefon. To, co ja robię tobie, ty zrobisz swojemu celowi. Kiedy tylko dokonasz porwania i zapłacisz pieniądze, mój syn zostanie uwolniony. Kiedy twój cel kogoś porwie i wpłaci okup, zostanie uwolniona twoja córka. To proste. Tak działa i zawsze będzie działał Łańcuch.”

Za możliwość przeczytania tej książki dziękuję www.nakanapie.pl

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz